czwartek, 8 listopada 2012

Prolog

„Wciąż tylko ciemność, wciąż tylko cisza…
Nie ma poranków, jest ciągły mrok..
Lecz mogę ci przysiąc, że znajdę odpowiedź,

Że będę jej szukał do końca mych dni…”

Jakub obudził w sali pooperacyjnej w Funchal, głównym mieście Madery.  Pokój wypełniał  zapach medykamentów a sterylne sprzęty lśniły srebrzyście. Koło jego łożka nie było nikogo, czuł tylko nieopisany ból, który  uniemożliwiał mu poruszanie nogami.  Spierzchniętymi ustami, chciał odezwać się do postaci śpiącej na fotelu w rogu, sali, ale nie mógł wydobyć głosu. Pogrążał się w rozpaczy, która wciągała go na dno, coraz głębiej i głębiej. Nie pamiętał wypadku, ostatnią rzeczą, jaką zapamiętał było wysrebrzone ksiażycem, jasne ciało żony, złączone z ciałem latynosa.
Poczuł ból w klatce piersiowej, tak jakby serce umierało od środka.

 

Tydzień wcześniej…

 

- Cały czas od końca Euro spędzasz w Polsce!- żaliła się Anita Błaszczykowska, malując długie paznokcie na wściekły róż.- Należą nam się wakacje a ty nic! Mam dwadzieścia cztery lata, nie będę gniła w domu!- sarkała dalej.

Kuba oderwał się od karmienia ich dwuletniej córeczki Oli.

- Wiesz, że odpoczywam w Truskolasach.

- Ja tutaj gniję już od końca maja a ty najpierw byłeś na zgrupowaniu, potem udawałeś, że biegasz po boisku a teraz twoja babcia trzyma nas tutaj!

- Myślałem, że lubisz być w Polsce?!

-  Pieprzę Polskę, albo jedziemy na wakacje, albo ja sama wracam do Dortmundu!- powiedziawszy to trzasnęła drzwiami. Mała Oliwka popatrzyła na ojca błękitnymi ślepkami, takimi samymi jak u mamy, ale bez złości i irytacji.

Do pokoju wsunęła się babcia Felicja z tacą ciasteczek. Kuba stał przy oknie z małą Olą w ramionach, śpiewał jej kołysankę, tą samą, która koiła jego łzy w dzieciństwie. Babcia stanęła za plecami wnuka, kładąc dłoń na jego ramieniu.

- Kuba o co znowu poszło?- zapytała. Wnuk odpowiedział nie odwracając się do ukochanej babci.
- Nic babuniu.

- Przecież widzę.

- Anitę bolała głowa i poszła się przejść.

- Kochasiu, twoją żonę głowa boli codziennie odkąd wróciłeś z Warszawy. Martwię się o was, myślę że powinniście porozmawiać. Wiesz, że takie napięcia nie służą małżeństwu.
Jakub odwrócił się z córeczką w ramionach.
- Babciu, czy mogłabyś zaopiekować się Olą?
- Przecież wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć.- odpowiedziała jego druga matka. – Co zamierzasz?

- Idę zadzwonić do biura podróży, wyjeżdżam na tydzień na Maderę i biorę ze sobą Anitę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz