Truskolasy- Częstochowa – Lipiec 2014
Nina i Kuba dotarli do Truskolasów późnym wieczorem. Posesja tonęła w
mroku, nikt nie pokusił się o zapalenie świateł na werandzie i przy
drzwiach frontowych. Krzewy i drzewa owocowe w ukochanym ogrodzie babci
Felicji uginały się od gwałtownych podmuchów wiatru. Od zachodu do wsi
nadciągała burza, w oddali za rzeką co kilka minut niebo rozdzierała
pojedyncza błyskawica po której następował grzmot. W chwili gdy para
wchodziła do domu z chmur lunął rzęsisty deszcz.
Kuba przepuścił Ninę, sam szukając po omacku kontaktu. Gdy udało mu się włączyć światło, poprowadził ukochaną do salonu. Pod oknem w fotelu siedziała przygarbiona babcia Felicja, chowając twarz w dłoniach. Postarzała się o kilkanaście lat. Usłyszawszy głos wnuka z jej błękitnych oczu trysnęły łzy.Nina pośpiesznie przytuliła kobietę, zaś wnuk stanął za nią delikatnie całując włosy babki.
Kuba przepuścił Ninę, sam szukając po omacku kontaktu. Gdy udało mu się włączyć światło, poprowadził ukochaną do salonu. Pod oknem w fotelu siedziała przygarbiona babcia Felicja, chowając twarz w dłoniach. Postarzała się o kilkanaście lat. Usłyszawszy głos wnuka z jej błękitnych oczu trysnęły łzy.Nina pośpiesznie przytuliła kobietę, zaś wnuk stanął za nią delikatnie całując włosy babki.
- Kubusiu ja nie chciałam, ona to zrobiła zgodnie z prawem. Przyszła tutaj z policją.
- łkała pani Tyczyńska. – Jak ona mogła to zrobić?
Pierwszym
słowem jakie cisnęło się na usta Błaszczykowskiego było potężne
przekleństwo, powstrzymał się jednak w ostatniej chwili.
-
Babciu to nie twoja wina. Anita jest wyrachowana i zrobiła to celowo i z
zamiarem zemsty. Wie, że zabierając mi Olę skrzywdzi mnie najbardziej.-
odpowiedział ponuro. Spojrzał na Ninę tuląca
się do Felicji, jakby ta była jej babką, lekko ochłonął. Przyszła matka
jego drugiego dziecka, była ukojeniem dla jego zszarganych nerwów.
- Ale musimy ją odzyskać!- zapłakała babcia.
-
Odzyskamy.- Nina odezwała się pierwszy raz odkąd znalazła się w domu
rodzinnym Jakuba. – Musimy tylko wiedzieć, gdzie Anita zabrała małą.
Babcia wyciągnęła z kieszeni perfumowaną wizytówkę byłej żony wnuka.
„Anita Boruc”
Ul. Piłsudskiego 33/4
Częstochowa
Ul. Piłsudskiego 33/4
Częstochowa
Kuba zabrał kartonik od babci.
- Jadę tam. To niedaleko dworca w Częstochowie. Ale dlaczego ona wpisała nazwisko Boruc.
- Powiedziała, że od kilkunastu dni jest żoną Artura i dlatego ma lepszą sytuację rodzinną od Kuby. – babcia spoglądała na młodych.
-
Zatłukę to babsko! Dziwka i pijak nie będą wychowywać mojego dziecka!-
Błaszczykowski gdyby mógł od razu rozprawiłby się z byłym kolegą z
boiska. – Skarbie zostań z babcią ja jadę po moje dziecko.-ruszył w
stronę drzwi niczym rozjuszona pantera, gotowy bronić swojego dziecka.
Nina wstała z kolan, próbując go zatrzymać.
- Kuba nie możesz sam tam jechać! Możesz zrobić coś, czego potem będziesz żałować. Trzeba to załatwić polubownie.
- Musze
spróbować. Ola mnie potrzebuje.- powiedziawszy to ucałował drżące od
wzbierającego płaczu, wargi Niny po czym opuścił dom trzaskając
drzwiami.
Obie
kobiety zostały w domu pogrążone każda w swoich myślach. Babcia poczęła
się modlić a Nina próbując opanować płacz wykręciła do Marcina.
Anita Boruc przechadzała się pomieszkaniu w centrum Częstochowy marszcząc nos z niesmakiem.
- Co za dziura. Dlaczego ja tutaj wracam?
Z
łazienki wyłonił się jej obecny mąż,Artur Boruc klepiąc się po coraz
obfitszym brzuchu. To dzięki niemu i kompletnym braku chęci do pracy
ostatecznie musiał pogodzić się z końcem kariery w bramce.
-
Co tam gadasz?- łypnął na nią złym wzrokiem, po czym poszedł do lodówki
po butelkę piwa. Anita odprowadziła go wzrokiem pełnym obrzydzenia.
Kiedyś był silnym i postawnym acz wielce zgrabnym mężczyzną. Jego
niebieskie oczy urzekły ją gdy miała siedemnaście lat, potem rozstała
się z nim poznając Jakuba, czego finałem był ślub z nim.
Dzisiaj Artur Boruc był dla niej tylko środkiem do zemsty na byłym mężu. Nie kochała Oli, a uświadomiwszy sobie, że czterolatka nie jest już małym słodkim brzdącem, którego porzuciła przeszło dwa lata temu przyprawiało ją o napad furii.
Dzisiaj Artur Boruc był dla niej tylko środkiem do zemsty na byłym mężu. Nie kochała Oli, a uświadomiwszy sobie, że czterolatka nie jest już małym słodkim brzdącem, którego porzuciła przeszło dwa lata temu przyprawiało ją o napad furii.
Oliwia
jak mawiała do niej, cały czas płakała za ojcem i babcią. Wspominała
też Ninę Serafińską, tą sukę która ośmieliła się zagiąć parol na Kubę.
Błaszczykowski nigdy nie miał być szczęśliwy. Jego jedynym szczęściem
była Anita i bez niej miał być sam jak ten pies.
Dziecko przydreptało do kuchni w jasnożółtej piżamce w białe owieczki w ręce ściskając misia.
- Chcę to tatusia!- zapłakała cichutko a w jej jasnych oczach pojawiły się łzy.
Boruc z hukiem zamknął lodówkę wydając z gardzieli potężne beknięcie.
- Ucisz tego bachora!- ryknął jak zraniony tur. – Nie mogę myśli skupić.
- Idź do kibla się skupiać!- odwarknęła mu małżonka.- A ty połóż się. Tatuś nie przyjdzie dzisiaj.
- Ale ja chcę to mojego tatusia!-dziewczynka rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Przestań drzeć mordę!- ryknął Boruc wydzierając dziecku misia.
Wujek Robuś- bo tak nazywał się niedźwiadek przeleciał pomieszczenie wypadając przez okno. Dziecko uderzyło w jeszcze większy płacz. Artur jął nią potrząsać,krzycząc ponad głową Oli.
Wujek Robuś- bo tak nazywał się niedźwiadek przeleciał pomieszczenie wypadając przez okno. Dziecko uderzyło w jeszcze większy płacz. Artur jął nią potrząsać,krzycząc ponad głową Oli.
- Miałaś mieć kasę z tej małej gówniary i co? Gdzie twój pierdolony Kubulek?
- Powinien już tutaj być! Uspokój się i puść moje dziecko!- pisknęła Anita.
Boruc
nic sobie z tego nie robił. Wziął płacząca Olę na ręce, wygrzmerał w
spranych spodniach kluczyki. Z wrzeszczącą dziewczynką wyszedł przed
kamienicę, za nim drąca się wniebogłosy Anita.
- Stul pysk! –ryknął w stronę żony.-Chcę kasy! Jeśli nie legalnie, to porwę tego gówniarza.
Przed kamienicę z rykiem silnika zajechał Kuba. Nie zdążył jednak dobiec do Boruca, który wepchnął Anitę do wozu i odjechał z piskiem opon.
Przed kamienicę z rykiem silnika zajechał Kuba. Nie zdążył jednak dobiec do Boruca, który wepchnął Anitę do wozu i odjechał z piskiem opon.
Błaszczykowski ruszył za nim.
Warszawa
Marcin
odebrawszy telefon od zapłakanej Niny, obudził zaspaną Ankę. Kilka
godzin temu wrócili z Rio de Janeiro.Narzeczona Wasyla odsypiała podróż i
kilka ostatnich dni, które obfitowały w wielkie emocje. Na jej prawej
dłoni lśnił szafir od Wasilewskiego, który kupił nazajutrz po jej
oświadczynach.
- Skarbie…- potrząsnął delikatnie jej ramię.
- Mmmmm?- zapytała na skraju jawy i snu.– Co karmelku ?
Wasylowi zrobiło się ciepło na sercu.Tylko ona mówiła do niego tak czule i tylko ona mogła tak w ogóle się do niego odzywać.
- Nic watko cukrowa, dzwoniła Nina.
- I co chciała? Pogodziła się z Błaszczykowskim?
Stoper przysiadł na skraju łóżka.Narzeczona objęła ręką jego udo.
-
Są w Truskolasach. Anita zabrała Olę.Musimy tam jechać bo Kuba, chce
zrobić coś głupiego. Dzwoniłem do Adama, ma załatwić nam samolot za pół
godziny. Zaraz będę dzwonił też do Roberta.
-
O kurwa!- Anka zerwała się z łóżka stając niemalże na baczność.-
Pędzimy! Zatłukę tę zdzirę skończoną,wydrę kłaki, zadźgam tępym
widelcem!
Wasyl mitygował ukochaną, która wygrażając eks zonie Błaszczykowskiego szykowała się do wylotu.
Dortmund
Robert odebrał wiadomość od Marcina.Zaspany począł szukać spodni, podczas gdy Laura dzwoniła na lotnisko w Dortmundzie.
- Są wolne miejsca do Katowic.-wykrzyknęła w głąb mieszkania.
Lewandowski odkrzyknął i począł wciągać odnalezione spodnie. Gdy założył je na siebie, zorientował się, że cała nogawka ocieka moczem.
Lewandowski odkrzyknął i począł wciągać odnalezione spodnie. Gdy założył je na siebie, zorientował się, że cała nogawka ocieka moczem.
- Kurwa!- zaklął szpetnie spoglądając na zadowolonego z siebie kota Radosława.- Laura twoje bydle zeszczało mi się na spodnie!
Dziewczyna zaaferowana wpadła do salonu.
- Radzio? A nie zmoczyłeś się czymś?
- Czym? Amoniakiem? Zatłukę to stare bydle.
- Radek ma dwa lata, zostaw go. W szafce mam jakieś twoje szorty. Zostawiłeś je przez przypadek.
- Och moje zbawienie.- pocałował ją w usta.- O której mamy samolot?
- Za godzinę. Leć się przebierać ja zrobię kawę i możemy jechać.
Radosław całe zamieszanie skwitował głośnym miauknięciem.
Okolice Częstochowy…
Kuba jechał za Borucem jak wariat drogowy. Klął szpetnie pod nosem, manewrując kierownicą jak najlepszy kaskader. Pościg trwał już godzinę,powoli kończyło mu się paliwo a samochód przed nim wcale nie zamierzał stawać.
W kieszeni zawibrował mu telefon.
- Słucham?
-
Słyszysz mnie?- z głośnika odezwał się głos Boruca.- Chcę 100 tys euro
za tego wstrętnego bachora i zapewnienie że nie pierdolniesz czegoś
glinom. Kapiszi?
- Jaką mam pewność, że oddasz mi Olę?
- Sraką! Masz internet w smartfonie?
- Mam.
- To dobrze. Wysiądziemy teraz za tą szkołą na prawo. Zrobisz przy mnie operację i możesz zabrać dziecko. Żadnych glin.
- Musze czekać na autoryzację z banku.Jest późno.
- Poczekamy razem.
Zajechali przed wiejską podstawówkę.Kuba doskoczył do Oli, jednak pistolet w dłoni Boruca zalśnił ostrzegawczo.
-
Ani kroku dalej Błaszczykowski.Usiądziemy teraz i poczekamy sobie na
wczesny poranek. Jeden ruch a dziecince zrobi się małe kuku.- Artur
pocałował mała w główkę.
Dziecko
zapłakała cichutko wpatrując się w ojca. Anitę powoli opanowywał lęk.
Nie tak to chciała rozegrać. Nie taki miał być finał! To ona miała
zatriumfować!
Mijały
sekundy, przechodząc w minuty i godziny. Wyczerpana Ola zasnęła oparta o
Boruca, na bladych policzkach widać było ślady łez. Kuba siedział
spięty do granic możliwości, ani na chwilę nie spuszczając z oczu
Boruca. Anita blada jak ściana obserwowała obu mężczyzn.
- Widzisz Błaszczykowski.- ni stąd ni zowąd odezwał się Boruc. –
Zabrałeś mi wszystko! Kobietę, która i tak okazała się chciwą zdzirą,
opaskę kapitana oraz przyszłość! Przez ciebie zostałem wykluczony z
kadry!
- Przez siebie pieprzony pijaczyno!-warknął Kuba.
- Stul pysk, albo ten gnój zginie!-Artur wskazał na Olę. – A ty suko nie odzywaj się!- łypnął na Anitę.
-
To nie tak miało być…- szeptała eks Błaszczykowska, powtarzając to jak
mantrę. – Liczę się tylko ja! Ja, ja ja…- zaśmiała się opętańczo. Boruc
wyrżnął ją na odlew w twarz. Zatoczyła się na ziemię,trzymając dłonią
rozcięcie na wardze. Kuba podniósł, ale Boruc ostrzegawczo pogroził
spluwą.
-
Siad! – uśmiechnął się z satysfakcją-Albo zarobisz kuleczkę i nie
będziesz już z córunią prezesa…Ha ha ha słyszałem,że zmajstrowałeś jej
bachora i po moim rendez vous z nią rzuciłeś jak szmatę.Słusznie… w
łóżku jest cudna. Te usta, nogi, piersi… Miód malina…- oblizał się
lubieżnie. – Taka sama zdzira jak Anitka. Nie masz szczęścia w miłości
Kubulku.
- Zamknij się!- warknął Błaszczykowski.-Nie obrażaj Niny…
-
A co zbijesz mnie? Łuhuhuhuhu już się boję. Aż się spociłem.- zaśmiał
się sprośnie. – Siadaj na dupsku za pół masz puścić przelew a potem
powiemy sobie adieu.
Kuba usiadł czekając na dalszy rozwój wypadków.
Tymczasem
Wasyl w towarzystwie trzech funkcjonariuszy i Niny jechali na miejsce w
którym prawdopodobnie przebywał Kuba, Boruc i dziecko z Anitą.
- Jak jemu się coś stanie?- jęknęła Nina.- Ja tego nie przeżyję.
-
Spokojnie kochanie. Będziemy tam, nic się Kubie nie stanie.- kuzyn
dotknął jej ramienia. Babcia z ojcem Serafińskiej,Anką i Karoliną
pojechała do szpitala. Zasłabła po odebraniu telefonu od wnuka.
Robert jeszcze nie dotarł, ale przed wylotem odebrał wiadomość.
Robert jeszcze nie dotarł, ale przed wylotem odebrał wiadomość.
-
Na horyzoncie zamajaczył samochód Kuby w małym oddaleniu stał także
samochód Boruca. Komisarz Śledziowski przewodniczący akcji poinstruował
Serafińską i Wasilewskiego.
- Państwo zostaną tutaj.
- Ale ja muszę tam być!- jęknęła Nina.-On go zabije!
- Proszę panią. Jest pani w ciąży,proszę się uspokoić. Moi ludzie czają się w krzakach nic się nie stanie.
- Marcin powiedz im coś!- kuzynka jęknęła błagalnie.
Wasilewski przytulił ją uspokajająco.
- Wszystko będzie dobrze.
Anita dojrzała samochód zbliżający się w ich stronę.
- To gliny!
- Kurwa mać!- zaryczał Boruc.
Ola przebudziła się i znowu zaczęła płakać. W ogólnym zamieszaniu Kuba chciał wykorzystać swoją szansę. W kilku susach dopadł do Boruca i wytrącił mu broń.Odepchnął od niego przerażoną córkę.
Ola przebudziła się i znowu zaczęła płakać. W ogólnym zamieszaniu Kuba chciał wykorzystać swoją szansę. W kilku susach dopadł do Boruca i wytrącił mu broń.Odepchnął od niego przerażoną córkę.
-
Biegnij skarbie przed siebie!-dziewczynka wystartowała jak torpeda.
Zaraz znalazła się w opiekuńczych ramionach Wasyla, który wyskoczył z
samochodu jak zawodowy kaskader.
Nina wybiegła zaraz za nim, nic nie robiąc sobie ze swojego odmiennego stanu.
- Poddaj się Boruc!- ryknął Śledziowski.
Boruc w furii zaszarżował na Błaszczykowskiego, który schylał się do pistoletu.
Po
chwili obaj okładali się na ziemi.Boruc jakimś cudem wypchnął Kubę do
przodu, ten upadł raniąc się w rękę odłamkiem szkła. Z rany trysnęła
krew. Artur miał broń i począł nią wymachiwać.
- Stać bo go zastrzelę!- krzyknął w stronę osaczających go policjantów.
- Kuba kochany!- krzyczała Nina,powstrzymywana przez jednego z policjantów.
Błaszczykowski
spojrzał na ukochaną,potem na bezpieczną Olę, Anitę stojącą z boku i w
końcu na mierzącego w siebie eks bramkarza.
- Strzelaj!- odpowiedział
Boruc zaśmiał się opętańczo.
- Nie kuś mnie…
- Strzelaj gnido!- kontynuował kapitan.
Nina patrzyła na wszystko z przerażeniem, palec Boruca zaciskał się powoli na spuście. Powietrze przeciął świst dwóch kul. Słychać było krzyk Niny i płacz Oli.
Nina patrzyła na wszystko z przerażeniem, palec Boruca zaciskał się powoli na spuście. Powietrze przeciął świst dwóch kul. Słychać było krzyk Niny i płacz Oli.
Kuba zamknął oczy czekając na nieunikniony ból.
Nie poczuł go jednak.
Nie poczuł go jednak.
Anita
rzuciła się przed niego zasłaniając go swym ciałem. Przyjęła wymierzoną
dla niego kulę. Zatoczywszy się padła w ramiona zszokowanego
Błaszczykowskiego.
Zaraz po niej upadł Boruc, któremu snajper policyjny przestrzelił serce.
Anita żyła jeszcze. Spojrzała na byłego męża wzrokiem szklistym od wzbierających łez.
- Ku…Kuba…-wyszeptała kwiląc z bólu.- Ja…ja…przepraszam cię. Wybacz mi…proszę…- z jej ust poczęła płynąć krew.
-Wybaczam.- odpowiedział prosto.
Kobieta spojrzała na niego z wdzięcznością. Po chwili jej oczy nie miały już w sobie życia. Odeszła na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz