czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 10

„Wrzuciłam kartkę z życzeniem do studni.
Nie pytaj, nigdy go nie wypowiem.
Spojrzałam na ciebie gdy dosięgła dna
I teraz jesteś na mej drodze.

Zaprzedałam duszę za życzenie,

Dam pensa i diamenty za jeden pocałunek
Nie tego szukałam,
Ale jesteś teraz na mej drodze

Twój wzrok mnie trzymał,

Podarte jeansy, widoczne ciało
Gorąca noc, wiał wiatr”


Ania Rusowicz siedziała na werandzie swojego domu w Wilanowie. Majowy weekend postanowiła spędzić na totalnym lenistwie, martwił ją tylko brak kontaktu z Niną. Przyjaciółka zostawiła jej nagranie na poczcie głosowej, że jest w jaskini lwa, ale jeszcze żyje.
- Dowcipna.- mruknęła Rusowicz smarując zgrabne nogi kremem z oliwką. 
Przez Polskę przechodziły majowe fale upałów, wszyscy wybywali ze stolicy pod miasto, albo spędzali czas na piknikach i koncertach.  
Piosenkarka postanowiła jednak nie zapełniać sobie grafiku na końcówkę tygodnia. Gdy emulsja wchłonęła się już wystarczająco, dziewczyna ułożyła się na leżaku łapiąc promienie słoneczne.
Cudowne ciepło, zapach kwiecia i drink odprężyły ją na tyle, że zapadła w błogą drzemkę.
- Zawsze mi się podobałaś, wiem że to szalone ale gdy nie dzwonisz to cały płonę.- uśmiechnął się mężczyzna stojący w cieniu oleandra.
Anna ubrana w zwiewną białą tunikę pędziła do niego przez łąkę obsypaną stokrotkami, wianek z kwiecia zdobił jej skronie.
Tajemniczy mężczyzna wyszedł z cienia i skierował kroki w jej stronę, gdy padła w jego ramiona, podniosła głowę i ujrzała jego twarz.
- Pocałuj mnie!- wykrzyknęła żarliwie...- powiedziawszy to poczuła jak obrazek jej i kochanka powoli się rozmazuje. Otworzyła oczy i zobaczyła pochylającego się nad nią Marcina Wasilewskiego.
- Chciałabyś złociutka.- zachichotał.- Wiedziałem, że od zawsze na mnie lecisz.- zamrugał kokieteryjnie.
- Spadaj!- odepchnęła go i obrażona weszła na taras.- Czegoś chciał?- parsknęła.
- Zapytać gdzie jest moja kuzynka?- odpowiedział maszerując za nią.
Czy on musi wyglądać tak seksownie w tych opiętych jeansach i szarej koszulce? –zapytała w duchu, ciesząc się, że nie zbłaźniła się jeszcze bardziej.
- Nie mam pojęcia.- skłamała gładko.- Pojechała na jakieś szkolenie.
- Ehe a ja jestem Cristiano Ronaldo.
Anka zakrztusiła się lemoniadą, mało nie wypluła płuc, ale Marcin uczynnie klepnął ją w plecy.
- Już lepiej?- pochylił się nad nią, z jego oczu zniknął bezczelny uśmieszek.
- Tak.- odpowiedziała słabo.- Muszę zadzwonić, zaczekasz?-zapytała.
- Nie, pojadę do wujka, może on wie gdzie zaginęła Nina.-powiedziawszy to zostawił Ankę samą ze swoimi przemyśleniami. Gdy tylko zniknął za furtką, uświadomił sobie, że za godzinę musi być na treningu i zamiast jechać do prezesa Serafińskiego, po prostu zadzwoni. 
- Halo, wujku gdzie jest Nina? Nie mogę się z nią skontaktować, podobno jest na szkoleniu?- wypalił prosto z mostu.
- Nina na szkoleniu, przyjedzie za dwa tygodnie.- Adam Serafiński poinformował Marcina.
- Ale dlaczego nie dzwoni? Odzywała się do ciebie wujku?-drążył temat Wasilewski.
- Wiesz jaka jest Nina, kiedy skupia się na pracy nic innego ją nie interesuje. Jak zadzwoni powiem, że pytasz o nią i martwisz się. Ale spokojnie, panuję nad sytuacją, wiesz że to moja jedynaczka.
- Wiem i dlatego, jeszcze nie zacząłem panikować. Wolałem się upewnić, bo Anka nabrała wody w usta.
- Znasz Anię, jest tak samo roztrzepana jak Nina.
- Chyba jej jednak nie znam.- mruknął do siebie Wasilewski.-Muszę kończyć, zadzwonię jak wrócę z treningu. – rozłączył się i rzucił telefon do torby. Coś mu w tym wszystkim nie pasowało.
Na trening szedł podminowany, a źródłem tego nie był wyjazd ukochanej kuzynki,ale ta przechera Anka Rusowicz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz