czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 42

Reprezentacja Polski wylądowała na Okęciu dzień po przegranej. Pomimo porażki kibice nie zawiedli i skandowali imiona piłkarzy w hali odlotów.
- Nic się nie stało Polacy nic się nie stało…- krzyczał biało czerwony tłumek.
Kuba jeszcze w samolocie przebrał się w prywatny strój, na oczy założył ciemne okulary a włosy schował pod czarną czapką ze znaczkiem nike. Nie miał ochoty na długie podpisywanie piłek, koszulek, rąk i innych gadżetów na których kibice i kibicki chcieli mieć upragnione autografy idoli. Musiał czym prędzej porozmawiać z Niną.
Tęsknił jak za nią jak potępieniec za szczęściem. Łapał się na tym, że w odległym kraju na drugiej półkuli spoglądał na trybuny.
Z sukcesem udało mu się wyjść z budynku lotniska. Wytężonym wzrokiem począł lustrować otoczenie w poszukiwaniu taksówki. Gdy niebieski Seat Ibiza z charakterystycznym znaczkiem TAXI zaparkował przy najbliższym krawężniku, Kuba wypruł jak z procy. Szybko otworzył drzwi, wrzucił torbę podręczną i opadł na siedzenie.
Starszawy mężczyzna z wyraźną łysiną uśmiechnął się i odpalił silnik. Błaszczykowski z początku był przekonany, iż mężczyzna go nie rozpoznał, ale wielkie było jego zdziwienie gdy kierowca postanowił porozmawiać z klientem.
- A co pan tak zdezerterował panie kapitanie?- zapytał płynnie włączając się do ruchu.
- Poznał mnie pan?- zdziwił się piłkarz.
Taksiarz spojrzał w lusterko szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
- Panie, przecież pańska twarz od Eura była pokazywana wszędzie. W telewizji, na bilbordach w gazetach. Nie jest pan anonimowym człowiekiem. A jeśli pan myślisz, że w sportowej czapce i okularach prawdziwy kibic pana nie pozna, toś pan w głębokim błędzie jest. A tak przy okazji to mam wnuczka Maciusia, da mi pan dla niego autograf?
Kuba ściągnął okulary.
- Zakasował mnie pan. Bardzo chętnie podpiszę, ale czy moglibyśmy jechać szybciej?
Kierowca jak na zawołanie przyśpieszył. Pod mieszkanie Niny zajechali w niecałe piętnaście minut, co przy warunkach stołecznych było dość szybką jazdą.
- Trzydzieści złotych się należy łaskawy panie.
Piłkarz odmierzył należną kwotę, podpisał się na podsuniętej kartce i pognał do bramki zamykającej strzeżone osiedle na którym mieszkała Nina.
Wystukał kod kierując się ku znajomemu blokowi. Osobną kombinacją cyfr otworzył wejście na klatkę schodową. Przeskakując po dwa stopnie dotarł na piętro.
Przez chwilę wpatrywał się w znajome drzwi, dłoń ściśnięta w pięść zawisła w powietrzu. Czekał na to spotkanie od pamiętnej rozmowy w łazience hotelu Hayatt przed wylotem reprezentacji do Brazylii. Zamknął oczy, odetchnął głęboko i zapukał. Odpowiedziała mu cisza… Poczekał moment, zaraz jednak drzwi otworzyły się z zaskoczenia. W progu stanęła Nina w jasnej sukience na tyle szerokiej, że nikt nie domyśliłby się, że stojąca przed nim kobieta jest w ciąży. Ciemne oczy Serafińskiej zalśniły radością, Kuba poczuł jak ciśnienie związane z przegranym meczem na MŚ i stres ostatnich miesięcy powoli go opuszcza. Nina przepuściła go w drzwiach, zamykając je bezszelestnie.
- Przyjechałeś.- odezwała się schrypniętym głosem wpuszczając go do salonu.
- Przyjechałem.- spojrzał na nią intensywnie. Chłonął ten widok jak gąbka wodę. Nina w ciąży wyglądała kwitnąco. Puszyste ciemne włosy, falami opadały jej na łopatki. Oczy błyszczały a usta wydawały się jeszcze bardziej kuszące niż wcześniej.
- Kuba ja…- zaczęła.- Zaprosiłam cię tutaj bo…nie nie mogę!- przytrzymała się szafki w nagłym zawrocie głowy. Błaszczykowski dopadł do niej podtrzymując ją delikatnie jakby była z najdelikatniejszego kruszcu.
- Nina stęskniłem się za tobą!- przytulił ją do siebie.- Tyle czasu bez ciebie bez twojego dotyku. Bez wybaczenia…
Dziewczyna przytuliła się do jego ciepłego ciała. Poczuła zapach jego ciała i perfum. Bliskość mężczyzny, który zawładnął jej życiem. Ojca jej dziecka.
- Nie mów tak… Ja już dawno ci wybaczyłam. Tak bardzo tęskniłam, bałam się, że zostanę z tym wszystkim sama, że już nigdy nie będziemy razem. Że się nie zmienisz.
- Serduszko to była moja wina. To ja zachowywałem się jak skończony kretyn i idiota. Nie słuchałem nikogo, liczył się tylko mój idiotyczny upór. A ty jesteś najwspanialszym szczęściem, które mnie spotkało i które na własne życzenie chciałem spieprzyć. Jeszcze raz proszę cię o wybaczenie.- odsunął ją delikatnie, po to tylko, żeby wziąć w dłonie jej twarz. Spoglądał głęboko w jej ciemne oczy. Pocałował ją delikatnie a gdy nie zaprotestowała pocałunek przybrał na sile.  Nina wtuliła się w jego ramiona, poddając się jego gorących ust.  Błaszczykowski głaskał jej plecy, tulił delikatne ciało.
Czuli się jakby nagle z piekielnych czeluści znaleźli się w niebie.
- Wybaczam Ci jeszcze raz Kuba, zabierz nas ze sobą. - Nina oderwawszy się od jego warg pogłaskała go po policzku.
Kuba spojrzał na nią z miłością.
- Pojedziemy po Olę i wrócimy do Dortmundu. Ale najpierw wyjedziemy na wakacje. Możesz podróżować?
- Mogę. Lekarz powiedział, że ciąża rozwija się prawidłowo. Nie ma przeciwskazań.
- To dobrze.- pocałował ją jeszcze raz.
Pieszczoty przerwał dzwonek telefonu Jakuba, niechętnie dobył go z kieszeni spodni i rzucił okiem na wyświetlacz. Na ekranie smartfona pojawiło się zdjęcie jego babci.
- Cześć babciu…
- Kubuś? Kochany musisz wrócić! Twoja chora żona przyszła dzisiaj do domu i zabrała Olę w towarzystwie dwóch policjantów. Wnusiu ja nie wiem co mam robić. Te patałachy z Rysiek z kolegą nie chcą mi udzielić żadnej wiadomości. Oni powiedzieli, że Anita ma prawa do małej a ja jestem tylko prababką. Synku wracaj szybko!

- Suka…- wyrwało się Błaszczykowskiemu. Wzrok zmąciła mu czerwień furii, odłożył słuchawkę.
- Co się stało kochanie…- Nina spojrzała na ukochanego.
Spojrzał na nią udręczonym wzrokiem ojca, który stracił dziecko.
- Anita uprowadziła małą.
- Przecież to karalne!
- Zrobiła to niestety zgodnie z prawem. Jest matką a ja nigdy nie starałem się pozbawić ją praw rodzicielskich i wykorzystała moją głupotę. Muszę jechać do Truskolasów.
- Pojadę z tobą. Tylko zapakuję kilka rzeczy poczekasz?
- Oczywiście.
Nina popędziła do pokoju spakować najpotrzebniejsze rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz