czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 26

Salon w podwarszawskim domu prezesa Serafińskiego wypełniał zapach drwa w kominku. Adam siedział rozpostarty na kanapie, w prawej dłoni trzymając kryształowy kieliszek z bursztynowym płynem. W tle sączyła się płyta z utworami Bacha. Na szklanym stoliku naprzeciwko kanapy stał laptop a w świeczniku paliła się samotna świeca, która obok bocznej lampki stanowiła jedyne światło w pomieszczeniu.
Drzwi do salonu delikatnie się uchyliły w półcieniu stanęła Karolina Harkness, od dziewięciu miesięcy dziewczyna Adama.
Serafiński miał pięćdziesiąt lat, ale w półwieczu swojego życia kochał tylko dwa razy. Pierwszą jeszcze szkolną miłością była Wiktoria, matka Niny.
Poznali się w sportowej klasie w liceum, Wiktoria była lekkoatletką, eteryczną brunetką z błękitnymi oczami. Zakochali się w sobie niemal od pierwszego wejrzenia, gdy Wiktoria przeszła obok niego. Na początku przyjaźnili się, aż pewnego razu na obozie Adam skradł jej pocałunek pod płaczącą wierzbą gdzieś na Mazurach. Pamiętał jak pachniały jej włosy. Słońcem i jaśminem… Byli jak dobrze zgrany zespół, wspólnie skończyli AWF w Warszawie a potem wyjechali do Londynu, gdzie Wiktoria pracowała jako trenerka lekkoatletek a on Colin zaczynał jako jeden z trenerów w Arsenalu. Potem  urodziła się Nina, Wiktoria poświęciła się córce, on dostał pracę jako szkoleniowiec AC Milan.
Rodzinne szczęście przerwała choroba Wiktorii. Zmarła w Mediolanie, dwa tygodnie przed przenosinami do Londynu, gdzie Adam dostał pracę jako szkoleniowiec Chelsea.
Od tamtej pory nie związał się z nikim, chociaż nie brakowało mu chętnych kobiet. Miał kilka przelotnych romansów, ale nie odczuwał chęci ponownego wpuszczenia miłości do swojego serca.
Sytuacja zmieniła się dziesięć lat po śmierci Wiktorii. Gdy przyjął pracę jako prezes PZPNu musiał od nowa zakładać zespół pracowników, którzy wraz z nim spróbują podźwignąć związek z korupcyjnego bagna. Jedną z tych osób była nowa pani rzecznik.
Młodsza o przeszło dekadę subtelna blondynka zawróciła sir Colinowi w głowie. Na początku świetnie się dogadywali w pracy, pani Harkness była profesjonalistką. Pewnego dnia zostali po godzinach zamawiając do sali konferencyjnej butelkę wina i kolację. Karolina tak jak on była zapaloną fanką teatru. Omawiali sztuki jakie zdarzało im się widywać w Nowym Jorku i Londynie i tak powoli zaczynali być sobie bliscy.
Spotykali się jednak po kryjomu nie chcąc wzbudzać plotek. Wiedziało o tym kilka osób w tym Nina, która zajęta swoimi sprawami nigdy nie ingerowała w życie ojca.
Dopiero tydzień temu zdecydowali się w końcu zamieszkać razem.
- Nina dzwoniła.- Karolina usiadła obok Adama przytulając się do jego boku. Objął ją i delikatnie pocałował.- Przyjedzie za pół godziny.
- Czytałaś dzisiejsze gazety?- zapytał odkładając kieliszek z brandy na stół. Podszedł do globusa w którym wnętrzu usytuowany był barek alkoholowy. Do smuklejszego kieliszka nalał nalewki z wiśni, którą uwielbiała Karolina.
- Nie czytałam.- wzięła od niego kieliszek.- A co ciekawego piszą? Coś o nas?
- O mojej latorośli i Błaszczykowskim.- mruknął Colin- Po meczu podobno spotkali się w jej mieszkaniu, skąd wyszedł nad ranem a rano wspólnie z Marcinem i Anką odwoziła go na lotnisko.
Myślałem, że między nią a Robertem coś jest. Przyznam ci się kochana, że w nim widziałbym swojego zięcia.
Karolina zmierzwiła ciemne loki Adama, gdzieniegdzie poprzetykane srebrnymi nitkami.
- Kochany jako typowy mężczyzna jesteś ślepy jak kret. Przecież Nina przyjaźni się z Robertem a kocha Jakuba.
- A skąd ty to wiesz?- wstrząsnął się prezes.- Opowiadała ci o tym na zakupach podczas twoich wizyt w Londynie?
- Po prostu mam kobiecą intuicję. Poza tym Jakub jest bardzo wartościowym człowiekiem.
- I nagle po dziewięciu miesiącach od jej wyjazdu do Anglii przypomina sobie, że moja córka istnieje? On jest rozwodnikiem!
- Czy masz z tym jakiś problem?- zapytała łagodnie jego partnerka.- Przecież nie wiesz czy planują brać ślub. Powinieneś porozmawiać z Niną a potem z Kubą a dopiero na końcu wyrabiać sobie zdanie.
W tym momencie chrzęst klucza w drzwiach wejściowych oznajmił przybycie córki Adama.
- Tylko nie gderaj!- Karolina pocałowała go w czoło, mijając się w drzwiach z młodą Serafińską wyściskała ją serdecznie i poszła do kuchni przygotowywać kolacje.
- Cześć tatku.- dziewczyna pocałowała ojca w policzek. – Jak ci minął dzień?
- Znośnie. Nadal ktoś nam kopie, dzisiaj do mediów wyciekła informacja o rzekomym sprzedanym przetargu na budowę centrum medycznego dla piłkarzy. Dzwoniła do mnie minister Mucha i zażądała wyjaśnień. A u ciebie jak? Maciej wdrożył cię w pracę?
- Tato bo ja właśnie przyszłam w tej sprawie do ciebie…- zaczęła dziewczyna. Spojrzała w oczy ojca, identyczne jak jej. – Tatku bo ja złożyłam wypowiedzenie i jednocześnie poprosiłam Maćka o pracę w charakterze konsultanta w czasie zgrupowań.
- Co?! Dlaczego?!- wykrzyknął wzburzony.
- Jadę do Niemiec.
- Z Błaszczykowskim?! Dlaczego ja o niczym nie wiem? I do cholery kiedy on zamierza ze mną porozmawiać?!
- Tatku ale to jest moja decyzja, ja mam dwadzieścia siedem lat.
- Jesteś moją córką!
- Jestem dorosła!
- Nie możesz znowu wyjechać!
- Tato Niemcy są blisko będę przyjeżdżać...
- Kochanie czy ty go kochasz?- zapytał zrezygnowany, córka była uparta po nim.
- Tak.
- Planujecie razem zamieszkać.
- Tak tato.
- Nie mogę się nie zgodzić, ale…- zaznaczył. – Żądam żeby osobiście stawił się tutaj w najbliższym wolnym terminie.
- Przyjedzie na bal sportowca. – Nina rozpromieniła się jak słoneczko.- Dobrze więc, chcę żebyście oboje tutaj zamieszkali na czas jego pobytu. I chcę porozmawiać z jego babcią! Ślub musi się odbyć w Polsce!
- Tato ale my nie planujemy jeszcze ślubu.
- Już ja sobie z nim o tym porozmawiam.- odpowiedział Colin
- Kochani kolacja!- Karolina krzyknęła z kuchni. Ojciec i córka posłusznie skierowali się do jadalni na tyłach domu.

Kuba z Robertem po treningu postanowili pójść napić się piwa. Jurgen dał im dzisiaj nieźle do wiwatu, przed nimi był mecz z Bayernem.
- Czuję się jakby wypluł mnie z gardła potwór z Loch Ness- Kuba jęknął masując obolałą łydkę. Arnika źle mi to wymasowała.
Arnika była wysoką, krótko obciętą angielką, która bardzo nie lubiła mężczyzn.
- Ciesz, się że nie zrobiła ci większej krzywdy. Wtedy nawet stara poczciwa Nessie by cię nie pożarła.- Robert upił łyk zimnego ciemnego piwa. – Sven i Łukasz zrobili sobie z niej żart, wysyłając jej bukiet róż to potem dostali tymi różami po łbach. Jak na meczu z Bayerem, Bastian wjechał mu korkiem w kręgosłup to nasza kochana Arnika poprawiła mu tak, że Jurgen dał mu dwa dni wolnego.
- Ewa o tym wie?
- Podobno przyłożyła mu w domu za niewybredne żarty na temat feministek. Łukasz od tej pory nie robi głupich żartów, ale przeprosił Arnikę.
Panowie konwersowali jeszcze przez chwilę o trudach treningów, tęsknocie Kuby za Niną i Olą a także o nowo poznanej dziewczynie, którą Lewy miał zamiar podziwiać na meczu uniwersyteckim.
Robert właśnie miał opowiedzieć Błaszczykowskiemu o walorach dziewczyny, gdy w wejściu do pubu rozległ się pisk.
- KUUUUUBA!- zakrzyknęła niewysoka osobniczka w przydużych okularach. – Wróciłeś!- rzuciła mu się na szyję.
Zaskoczony Błaszczykowski w pierwszej chwili stanął jak rażony piorunem a potem wyswobodził się z ośmiorniczego uścisku kobiety.
- Co pani?!- odpowiedział po niemiecku.- Niechże mnie pani puści!
- Kochany tak długo czekałam! Nie pamiętasz mnie?- zapytała to ja Morika! Morika Nań! Mamy ze sobą dziecko!- pokazała mu zdjęcie małego chłopca o rudych, sterczących włoskach i nakrapianym piegami nosku. Dziecko pokazywało dwa przednie ząbki. Było urocze.
- Przecież ja pani nie znam!- odpowiedział coraz bardziej zirytowany.
- Nie kłam!- zawyła melodramatycznie.- Uprawialiśmy razem seks! SEEEEEEEEEEEEEEEEEKS!- zaakcentowała dobitniej.
- Chyba w snach.- odezwał się Robert.
- Ty się nie odzywaj! – warknęła Morika.
- Kuba czekam na ciebie jutro o osiemnastej u mnie!- powiedziawszy to próbowała go wyściskać, ale nie reagujący wcześniej właściciel złapał ją pod ramię i wyprowadził z lokalu.
- Bardzo pana przepraszam.- wrócił zaaferowany.- Zupełnie nie wiem co to za kobieta.
- Ja też nie…- odpowiedział osłupiały Błaszczykowski.- Pierwszy raz ją widzę.
- Kubusiu masz psychofankę!- Lewy klepnął go w ramię.- Witaj w klubie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz