czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 36

I'm just a Sweet Transvestite fromTransexual, Transylvania.”

Przyjaciółki w bólach przedzierały się przez zakorkowaną Stolicę. Anka ze złością waliła w kierownicę wyklinając wszystkich mężczyzn na drodze.
- Cholerni skurwiele! Jak jedziesz wale korbowy?!
Nina tymczasem powstrzymywała odruch wymiotny, od pewnego czasu źle znosiła podróże samochodowe. W końcu korek zdołał się jakoś przerzedzić i obie panie spokojnie zajechały przed blok w którym mieszkał Robert. Wystukały kod do klatki schodowej, który Anka zapobiegawczo miała wpisany w komórkę i czym prędzej pognały na trzecie piętro.
Nina wcisnęła dzwonek, podczas gdy Anka waliła pięściami w drzwi.
- Robert otwórz!- zadarła się Rusowicz. Jej donośny głos uruchomił czujność sąsiadów i po chwili zaaferowany facet z pod dziesiątki wyjrzał przez uchylone drzwi. Na widok dwóch kobiet zamknął je z trzaskiem.
- Nie ma go chyba…- jęknęła Nina.- Gdzie on się włóczy?
- Pojęcia nie mam. – Anka klapnęła na schodach. Zastanawiała się przez chwilę wpatrując w wielką, przeszkloną ścianę prowadzącą do holu. – Maaaam!
- No?
Oczy piosenkarki zalśniły triumfująco.
-Zadzwonimy do mojego menadżera.
- Myślisz,że Gucio będzie wiedział gdzie jest Robert?- Serafińska uniosła powątpiewająco brwi.
- Skarbie,Gucio zawsze wie, kiedy i kto w danym dniu, organizuje najbardziej medialne i szmatławe imprezki w stolicy. – powiedziawszy to wystukała numer do wyżej wymienionego. – Halo? Gustaw! Z tej strony Anka, misiaczku złoty powiedz mi,czy ktoś dzisiaj organizuje jakaś medialną bibkę? Kto? Ta zołza? No nic…Skarbie potrzeba mi dwa zaproszenia. Na natychmiast. Baj baj kotek, będziemy tam za dwadzieścia minut.
-Załatwiłaś?
Loki na głowie Anki zakołysały się wraz z właścicielką.
- Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Wiesz gdzie najprawdopodobniej znajduje się Lewus?W siedlisku plastiku i botoksu.  U samej Dody!
- Cholera…
Po tym komentarzu obie załadowały się do samochodu Rusowicz i czym prędzej pognały do centrum a konkretnie do lokalu Lateks, gdzie „Królowa” organizowała przyjęcie promujące jej ostatnią płytę „Prącie”.
Na szczęście dla nich o tej porze w Warszawie panował dużo mniejszy ścisk i do centrum zajechały w rekordowym czasie. Przed Lateksem ustawiła się długa kolejka, składająca się z samej śmietanki towarzyskiej.  Na bramce stała para karków, którzy studiując wnikliwie wyperfumowane, różowe zaproszenia wpuszczali gości do środka. Z lokalu wydobywały się dźwięki, które poprzez nieporozumienie zostały nazwane muzyką. Przed wejściem na Ankę i Ninę czekał Gustaw, menadżer Anki. Wysoki i łysy trzydziestoparolatek w owsiakowskich okularach i czarnej- hiszpańskiej bródce.
- Czołem!- przywitał się z paniami wręczając im brokatowe zaproszenia.
- Jesteś wielki Guciu!- Anka pocałowała menadżera w policzek. Ten zarumienił się nieznacznie, posyłając przy tym uśmiech Ninie.
- Po co się tam pchacie?
- Ratujemy życie pewnemu niedorajdzie.Opowiem ci jutro podczas koncertu. Wchodzisz z nami?- zapytała Anka.
- Nie ma mowy. Zdam się na twoją relację. Dobrowolnie tam nie wejdę, wiesz że mam alergię na różowy.
Nina zachichotała.
- No to bywaj i pomódl się za nas.-Rusowicz pociągnąwszy Serafińską za rękę, zniknęła w gwarnym wnętrzu klubu.  Zaraz przy wejściu obie otrzymały drinki z rurkami do który przymocowane były małe peniski. Płyn był w kolorze landrynkowym z drobinkami jadalnego brokatu. Ninie zrobiło się niedobrze, bo zawartość jej szklanki miała intensywny zapach gumy do żucia.
- Dobrze się czujesz?- Anka popatrzyła na nią z troską.
- Poczuje się dobrze, kiedy wyciągniemy Roberta z tego miejsca bez uszczerbku na zdrowiu.
- Kochanie jesteś blada. Usiądź tutaj ja się rozejrzę za tym gamoniem.- Anka zniknęła w kolorowym tłumie.
„Lateks” miał kilka poziomów w pierwszym tańczyły nagie kobiety, pomalowane tzw body paintingiem  w drugiej był taniec na rurze a w trzeciej na tronie siedziała Doda w otoczeniu dworu. Jedną z „dwórek”była Natalia Siwiec, po aferze na balu sportowca najlepsza przyjaciółka Dody.
Na szczęście Roberta nie było wśród plastikowej elity i piosenkarka mogła bez uszczerbku na zdrowiu przejść dalej. Dzisiaj nie miała ochoty na konfrontacje z tymi plastikami. Szkoda jej pięknych, świeżo pomalowanych paznokci.
Ostatnie pomieszczenie klubowe  w odróżnieniu od reszty było zasunięte kotarą z koralików. Anka przemknęła  do niego, dusząc się oparami dymu z fajki wodnej. Mdławy zapach truskawek i tytoniu wywoływał w niej mdłości.
Pośrodku pomieszczenia lśniła srebrzyście wypolerowana rura. A na rzeczonej rurze wyginała się postać ni to groteskowa ni  komediowa. A ową postacią był wysoki mężczyzna w peruce z lokami, złotych koturnach, kabaretkach i srebrzystym gorsecie. Anka spojrzała na ową postać z mieszaniną lęku i rozpaczy. Na szczęście Robertowi nie odbiło do tego stopnia. Leżał ululany na ławie bez koszuli.
Podeszła do niego wylewając mu na głowę zawartość szklanki.
- Sssso jest?!- zapytał wybudzony.-Gdzie ja jestem?
- To kurwa nie pamiętasz?- Anka ryknęła mu do ucha.- Jesteś na imprezie u Dody! Robert jak ty wyglądasz? Wszystkie jedynki pieprzą o twoich domniemanych skłonnościach. A ty sobie nie pomagasz leżąć nawalony w pokoju pełnym facetów!
- Ejże panienko!- odezwał się jeden z„chłopców” My nie jesteśmy facetami! Jesteśmy słodkimi transwestytami z transseksualnej Transylwanii!
- Z czego kurwa?- zapytała.- Mniejsza z tym. Lewy wkładaj płaszczyk i spadajmy stąd zanim hieny z Faktu albo innego szmatławca zobaczą cię i będziesz skończony.
- Jezu co ja zrobiłem!- jęczał pijaniusieńki Lewandowski.- Ja jom kocham!- wykrzyknął żarliwie.
- A kochaj sobie, tylko zachowuj się jak dawniej.
- Ale ona mnie nie koffffa! Kocha tego Bartmana!Tfu- splunął na podłogę.
- Chodźże chłopie.- popchnęła go przed siebie.- Idziemy do Niny i wracamy do domu.
Ninie zrobiło się jeszcze bardziej niedobrze. Po omacku zamroczona nieprzyjaznymi zapachami wylądowała w łazience.Jej delikatne ciało szarpały torsje, prawie wypluła sobie żołądek. Cały czas kręciło jej się w głowie. Osłabiona wyszła z toalety wpadając na kogoś znaczniej od niej wyższego. Owym osobnikiem okazał się Artur Boruc, uśmiechając się do niej nonszalancko i  w swoim mniemaniu seksownie.
- Ninka jak miło.- pochylił się do niej.Owionął ją mieszaniną papierosów i darmowych drinków. Żołądek z powrotem podjechał jej do gardła.
- Cześć.- odpowiedziała słabo.
- Przyjechałaś z Kubą?- zapytał przysuwając się do niej. Dziewczyna zrobiła krok w tył, ale za sobą miała już tylko ścianę.
- Kuba został w Dortmundzie.
- A ty sama balujesz w stolicy.-przybliżył usta do jej warg.- Nikt nie zostawia takiego słodkiego dziewczątka samego. Bo wszędzie czają się złe wilki!- próbował ją pocałować, ale Nina zaraz ktoś odciągnął go za kołnierz i przewrócił. Boruc- aka Borubar przejechał podłogę i wpadł z impetem na pluszową kanapę.
- Odpierdol się od niej!- Robert z rozwianym włosem mierzył go wściekłym spojrzeniem. Za nim stała Anka, obejmując przerażoną Ninę. Lewandowski z wściekłości na Boruca, wytrzeźwiał całkowicie.
- Nie wtrącaj się pedale!- zaryczał zraniony Borubar.- Ta dziwka sama na mnie leciała! – wyprężył owłosioną klatę na której widniał złoty łańcuch.
- Ja ci kurwa dam pedała!- Robert rzucił się na niego, okładając go pięściami. W głowie mu szumiało a przed oczami czerwieniło się ze złości. Na szczęście dwóch gitarzystów z zespołu Voldi złapali go i odciągnęli od Boruca. Anka wzięła Ninę pod rękę i obie skierowały się ku wyjściu. Chłopaki z Voldi wypuścili Lewego dopiero na zewnątrz. Poklepali go przyjacielsko po plecach i weszli do środka.
Boruc siedział na kanapie do której kocim krokiem podeszła Anita Błaszczykowska, machając mu przed oczami telefonem komórkowym.
- Dobrze się spisałeś!- pokazała mu ujęcie na którym zbliża się do Niny. Osoba nie znająca sytuacji będzie święcie przekonana, że się całowali.
- Będziesz mi to musiała wynagrodzić.-warknął ocierając krew z rozciętej wargi. Jego oko okrywało się purpurą.
- Och zapłacę ci po siedmiokroć, gdy tylko dorwę się do pieniędzy mojego eksia.- zaśmiała się Anita. – A teraz popatrz. – pokazała mu z powrotem ekran komórki, z triumfującym uśmieszkiem wcisnęła guzik „Wyślij”.

Telefon na stoliku nocnym  zawibrował. Kuba odruchowo sięgnął po niego.Jakiś nieznany numer wysłał mu wiadomość. Kliknął żółta kopertkę a jego oczom ukazało się zdjęcie Niny i Artura Boruca. Jakub ze złości strzelił telefonem w ścianę. Komórka roztrzaskała się na kilka części.
Robert w domu Anki wykąpał się i przebrał w ciuchy Wasyla.
Nina siedziała na kanapie z kubkiem mięty w dłoniach a Anka drinkiem.
- Dziewczyny przepraszam was za wszystko.- kajał się napastnik Borussi.
- Masz za co, zachowałeś się jak ciężki idiota. Po co ci to było?- Anka zapytała z wyrzutem.
- Byłem idiotą. Zaślepiła mnie zazdrość.
- Kobiety nie zdobywa się na bucostwo tylko na romantyczność. Ty byś od razu chciał, żeby heroina padła w twoje umięśnione ramiona i wzdychała na widok błękitu spojrzenia. – trajkotała Anka.Nina była zamyślona. Nie czuła się najlepiej a przeżycia z Lateksu dodatkowo ją zdenerwowały.
- To był pierwszy i ostatni raz.-tłumaczył Lewandowski.
- Mam nadzieję. Laura na szczęście jest u babci i może nie widziała tych bzdur w gazetach. Ninka dobrze się czujesz?-zapytała Rusowicz.
Nina spojrzała na mmsa, którego dostała przed kilkoma minutami. Pokazała przyjaciołom zdjęcie na którym widać jakby całowała Artura Boruca. Pod zdjęciem widniał napis.
„Kubulek dostał to zdjęcie, jeśli nie chcesz go stracić nie wchodź mi w drogę”
- Zatłukę zdzirę!- krzyknęła piosenkarka.
- Co ja teraz zrobię?- jęknęła płaczliwie Nina.- Ja nie mogę go stracić, nie w tej sytuacji.
- Jakiej?!- zapytali unisono Robert i Anka.
- Bo ja… ja jestem w ciąży!- rzekła Nina zbielałymi wargami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz