czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 41

Po wyjściu Wasyla i Łukasza, Lewy od razu zabrał się za pisanie maila. Otworzył swój laptop firmy Apple, po czym zalogował się na pocztę. Spokojnym gestem położył palce na klawiaturze, zamknął oczy, wziął głęboki oddech i zaczął pisać. Litery formowały się w wyrazy a te w zdania. Zdziwił się z jaką łatwością wszystko składa się w logiczną całość, której nie był w stanie powiedzieć Laurze prosto w oczy.

Lauro!
   Przepraszam. Zaczynam pisać do Ciebie od tego prostego słowa, które należy Ci się po tym, co ostatnio wyprawiałem.
Nie mam śmiałości powiedzieć Ci tego wprost, ale zakochałem się w Tobie!
Jestem podłym tchórzem i nędznym zazdrośnikiem. Pozwalam abyś oddalała się ode mnie, chociaż tak naprawdę pragnę Cię z całej duszy. Jesteś dla mnie promykiem słońca, bez Ciebie głupieję i szukam po omacku…
Przepraszam Cię po stokroć, że nie potrafię powiedzieć Ci tego w oczy! Twoje piękne, błękitne spojrzenie w którym chcę utonąć… Lauro wybacz mi moją chorą zazdrość i to, że nie wierzyłem w Twoje uczucie, chociaż podświadomość…a raczej serce mówią mi, że czujesz do mnie to samo, co ja czuję do Ciebie!
Nie wiem czy jeszcze będziesz mnie chciała widzieć. Nasze drogi ostatnio się mijają…
Mam jednak nadzieję, że w końcu gdzieś znajdziemy skrzyżowanie, na którym będę mógł spojrzeć i powiedzieć głośno to co do Ciebie czuję.
                                                             Na zawsze twój Robert…

Przez chwilę wahał się czy wysłać jej wiadomość, ale przemógł się i kliknął ikonkę. Mail poszybował do Laury a on mógł odetchnąć z pewną ulgą.
Kuba wyszedł do sali gier w którym Piszczek i Wasyl w towarzystwie reszty reprezentantów zajmowali się graniem w najnowszą Fifę.
- Leo Messi  to ty jesteś na ekranie…- Wojtek Szczęsny wystawił język do Tytonia, który ze spokojem manewrował swoimi piłkarzami.
- Taś taś taś…- odpowiedział mu czym wkurzył Szczęsnego jeszcze bardziej. Między panami zrodziła się nić rywalizacji, zupełnie jak na treningach, bowiem Jan Mroczyński nie mógł zdecydować który zagra w czekającym ich meczu. Szczęsny nadal zmagał się z poprzednią kontuzją barku.
- O Kubuś nas zaszczycił.- Piszczek rozpromienił się jak wiosenne słoneczko.
- I jak?
Kuba spojrzał na niego zrezygnowany.
- Jeśli chodzi Ci o to, czy gadałem z Niną to tak. I jak mniemam to wasza manipulacja, twoja i Wasyla. Już nie chcesz mi przyłożyć? Nagle zacząłeś bawić się w swatkę?
Wasilewski powoli niczym przyczajona pantera zbliżył się do Błaszczykowskiego.
- To, że od czasu do czasu tobą potrząsam, nie znaczy że cię nie lubię. Kuba jesteśmy kumplami, byłem na twoim pierwszym ślubie, martwiłem się twoją chorobą. Potem był czas, kiedy wziąłem twoją stronę, po tym jak, Nina wdała się w mistyfikację twojej babci i jej ojca. Ja naprawdę nie chcę, żebyś spierdolił sobie i mojej kuzynce życie. A już na pewno nie waszemu dziecku.
Oczy reprezentacji były zwrócone na kapitana i stopera.
Jakub podszedł bliżej i z całej siły uściskał przyjaciela.
- Dziękuję.- odpowiedział po prostu.
- Za co?- zapytał Marcin.
- Za to, że potrafisz mnie kopnąć w dupę i że wytrzymujesz z takim skurwielem jak ja.
- Drobiazg.  Chodź niedźwiadku wujek Wasyl cię przytuli. Ale będę chrzestnym?
- Myślę, że moje dziecko będzie miało kilku chrzestnych a już na pewno cały tabun wujków.
- Och ptysie jak rozczulająco!- Piszczek klasnął w dłonie. Ale czas spadać na trening. Ciekawe czy nasza Lewizna wysmarowała tego maila?
- Jakiego maila?- zapytał Kuba.
- Eine Liebe und Grande Amore…- odpowiedział Wasyl.- Miłosny do Laury, bo chłop nam usycha.
- Myślę, że ona nie da mu kosza na mieście chodzą słuchy że Bartman ma dziewczynę.- wtrącił się Przemek Tytoń.
- A co ma do tego Bartman?- zapytał Szczęsny, który wyrósł za Kubą jak z pod ziemi.
- No bo ta lasia Lewego jest rozdarta.- dodał Piszczek.
- Podarta? Co to znaczyć podarta?- Perquis patrzył pytająco na kolegów.
- Człowieku kaj ty się taki uchowałeś?- Gienio Polanski puknął się w czoło.- Dziołcha jest rozdarta! To znaczy, że dwóch się o niom bije. Czaisz?
- No czaić. Nie denerwuj się Eugen. Przecież ja się dopiero uczyć polskiego od dwóch latów.
- Od Laty ty się lepiej nic nie ucz.- zachichotał Sobota.
- Dobra Damianku będzie dobrze. A teraz chodźmy, bo trener znowu nam karze karnie napierdalać.

Jakiś czas później…
Oba towarzyskie mecze przed wylotem do Brazylii ,Biało Czerwoni wygrali. Mroczyński był zadowolony, Prezes był zadowolony, kibice w gotowości do dopingu. Ostatecznie Polaków na Okęciu żegnały tłumy fanów, fanek i przedstawiciele mediów.
Anka pojechała z Wasylem, podobnie uczyniły inne kobiety piłkarzy. Nina jeszcze nie mogła się przełamać, ale z zapartym tchem oglądała grupowe zmagania drużyny pod wodzą Kuby. Laura w natłoku zajęć i treningów nie miała czasu odczytać maila. Zrobiła to dopiero przed pierwszym meczem ćwierćfinałowym, w którym polską husarię koncertowo zdemolowali Hiszpanie.
Naród zadrżał, media pompujące balon znowu zwróciły oczy ku siatkarzom odnoszącym o wiele spektakularniejsze sukcesy. Laura czytała maila z wyznaniem Roberta i przy okazji oglądała jego łzy na boisku. Chłopcy doszli dalej niż na ostatniej imprezie, a i tak byli przybici. Nina dzwoniła do Anki, która pocieszała Wasyla na miejscu.
- Kochanie nic się nie stało…- przytuliła go łagodnie do siebie.- Będzie Euro.
- Będę stary ja już jestem stary kobieto!
- Dla mnie jesteś młodzikiem.- pocałowała go czule w nos. A teraz chodźmy się napić. Niech brazylijska noc pochłonie nas oboje.- chwyciła go za rękę i razem zagłębili się w tętniące życiem Rio.
Laura przeczytawszy wywód Roberta rozpłakała się.
- Jak mogłam być taka głupia i myśleć, że dał sobie spokój? Jak mogłam wzbudzać zazdrość ciągle spotykając się ze Zbyszkiem?- ganiła samą siebie. Pomimo różnic w strefie czasowej złapała za telefon i wystukała numer do Lewego. Ten widzą kto dzwoni, odebrał po pierwszym sygnale.
- Halo? Robert?
- Laura…
- Robert tak strasznie cię przepraszam… Dopiero dzisiaj przeczytałam maila! Tak!
- Co tak?- zapytał zdziwiony. Wypite martini dodało mu animuszu.
- Ja czuję to samo! Robert… ja strasznie żałuję, że nie ma mnie przy tobie w takiej chwili. Kochany chciałabym cię przytulić i pocieszyć.
Lewandowski pomimo przegranej czuł jakby ktoś doczepił mu skrzydła i wypuścił na otwartą przestrzeń.
- Jutro wylatuję. Boże jak bardzo chcę cię przytulić. Kocham cię!
- Ja ciebie też!- wykrzyczała do słuchawki.
Gdy między Lewym a Laurą wytwarzała się gorąca linia, Nina głaskała się po lekko brzuchu.
- Tatuś jest smutny.- powiedziała – Myślisz, że chciałby żebyśmy tam byli? Codziennie pisze mi smsmy jak mnie kocha. Wykazuje cierpliwość… Myślę, ze twój tata dorasta do bycia w prawdziwym związku. I wiesz co dzidziusiu? Chyba dostanie kolejną szansę. Bo strasznie za nim tęsknimy ja i ty. I za Olą. To twoja starsza siostrzyczka.
Kuba po przegranej wysłał Ninie kolejnego smsa.
Kuba: Nie żal mi, że nie wygraliśmy tylko że ciebie tutaj brakuje…
Nina: Ja też żałuję. Ale rozłąka dobrze nam obojgu zrobiła. Kiedy wrócisz chcę się spotkać. Da się to załatwić jeszcze w Warszawie?
Kuba: Dla ciebie wszystko…
Nina: Wobec tego będę czekała u mnie. Znasz adres… Dobranoc bo u nas już dzień.
Kuba: Dobranoc kochanie.
Błaszczykowski położył się z nową nadzieją na lepsze jutro.
Anka i Wasyl tańczyli na spontanicznej dyskotece przy plaży.  Piosenkarka wiła się wokół piłkarza, kręcąc ciałem jak prawdziwa tancerka samby. Po wypitym do spółki szampanem wirowali na wpół świadomi, jednak jeszcze nie aż tak pijani.
- Wasyl wiesz co?- spojrzała na jego z pozoru groźną twarz.
- Słucham cię Aneczko…
- Kochasz mnie?
- Kocham cię jak Irlandię!- odpowiedział jej przytulając i całując z uczuciem. Gdy oderwali się od siebie Anka wyparowała.
- To się ze mną ożeń!
Wasilewski spojrzał na nią zszokowany a gdy domyślił się, że nie robi sobie żartów zapytał wstrząśnięty.
- A chcesz mnie?!
- Chcę!
- To mówię ci  tak! Anno Rusowicz! Będę twoim mężem!- Anka pisnęła i rzuciła się na niego. Oboje wylądowali na miękkim i gorącym piachu. Wokół pary wirowały w kolorowym tańcu. Buenos Aires nie zamierzało zasypiać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz