czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 17

   Niska, korpulentna postać niczym karykaturalny don Pedro z Krainy Deszczowców skradała się po uśpionych nocą korytarzach PZPN’u. 
Po cichutku przeszedł na ostatnie piętro, gdzie znajdował się gabinet prezesa.
„Łatwo było buchnąć kartę magnetyczną”- pomyślał, przejeżdżając przez czytnik w drzwiach. Zamek otworzył się cichutko, wpuszczając przybysza do królestwa Adama Serafińskiego. Gabinet prezesowski był urządzony skromnie, niemal spartańsko. Kilka ramek na ścianie w kolorze szaro-błękitnym, regał z książkami, szerokie biurko zawalone dokumentami, sofa i stolik pod oknem. Na biurku stała ramka ze zdjęciem uśmiechniętej dziewczyny.
- Córunia…- zachichotał otwierając górną szufladę, ta jednak okazała się zamknięta. Wygrzebał z kieszeni cieniutki drucik i począł majstrować w zamku. Ten ustąpił zadziwiająco szybko.
„Don Pedro” na samym dnie szuflady znalazł teczkę, od niechcenia otworzył ją a zawartość wywołała w nim przeraźliwy napad rechotu, który szybko opanował. Czym prędzej wykręcił numer do swojego zwierzchnika.

- Hali?! Szefuńciu…
- Halo?- odezwał się gburowaty głos po drugiej stronie linii.
- Szefie mamy go! Córunia Prezesa jest u Błaszczykowskiego…-zachichotał.
- Czemu rżysz jak debil?- warknął rozmówca.- Co to za kretyńska informacja?! Takim newsem, nawet Fakt pogardzi.
- Szefie!- pisnął.- Szefuniu kochany, córka Serafińskiego leczy Błaszczykowskiego a w PZPNie huczy, że tylko Kuby brakuje do odtrąbienia sukcesu „sir Colina”. Mietek z SE mówił, że ona chodzi z Lewandowskim a teraz mieszka saaaaaaaaaaaaaama u Błaszczykowskiego. A jakby mu tak rzucić anonimka?- zapytał
- Myślisz, że trójkąt miłosny jest wystarczającym dowodem na usunięcie Serafińskiego z mojego stołka?- zapytał „szefuńcio”.
- A jak Lewy dowie się, że dziewczyna zdradza go z przyjacielem? Wyobraża sobie to szefuś? Ci dwaj zostaną skłóceni, dziewczę nie dokończy terapii. Będą animozje w reprezentacji pomiędzy kapitanem i główną gwiazdą, posypią się mecze a Serafiński zostanie umoczony ze skandalem miłosnym w tle. I wtedy ty kochany nasz prezesie, wrócisz na należne ci miejsce!- wypalił z żarem, plując w słuchawkę.
Zauważywszy ochronę za szklaną szybą schował się pod biurko.
- To ma sens.  Załatw to a będziesz wiceprezesem! – odpowiedziało gburowato.- I nie dzwoń do mnie w nocy k***a!
- Dobrze szefie!- szpieg usłyszał przerwany sygnał.

Nina po kolacji, odpisaniu na maile do przyjaciół i telefonie do ojca, postanowiła iść na samotny spacer.
Dzisiejszy dzień Kuba spędził w Katowicach miał tam testy wydolnościowe i naświetlanie kręgosłupa. Ciotka Błaszczykowskiego, Jolanta cały dzień komenderowała w kuchni, gotując wszystko na zaś. Mała Ola wymęczona spacerami i świeżym powietrzem zasnęła, gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki.  Pani Jola skończywszy doprowadzać dom do nieskazitelnej czystości zabukowała się w swoim pokoju.
Młoda pani psycholog, skierowała swoje kroki nad rzekę, gdzie spędzała całe dnie z Olą Błaszczykowską. To tam zawiązało się zawieszenie broni z jej ojcem. Na razie akceptował ją i rozmawiał jak z dobrym znajomym, ale sama nie wiedziała jak uda jej się go nakłonić na powrót do czynnego grania. Wyniki miał znakomite, za dwa- trzy miesiące mógłby wrócić na treningi.
Wieś o dwudziestej pierwszej była już uśpiona, tylko wiatr szeleścił w zaroślach i koronach drzew. Gdzieś w oddali pies sąsiada wył żałośnie do wschodzącego księżyca. Nina usiadła na zwalonym drzewie, na którym kilka dni temu siedział Kuba.
Zamknęła oczy i pozwoliła myślą płynąć wartko, jak nurt przepływającej nieopodal rzeki.
Tęskniła za ojcem i za Wasylem, za pracą też, ale taką w pełnym wymiarze godzin.  Anka pojechała nagrywać płytę i pisała maile co kilka dni- artystka!- pomyślała dziewczyna. Robert miał teraz końcówkę sezonu w klubie, ale zawsze znajdował minutę żeby napisać kilka ciepłych słów. Jego maile, były przyjacielskie, ale podszyte nutką czegoś więcej. Nina bardzo go lubiła, ale wątpiła, ze jest to, to osławione coś o którym pisali poeci.
Robert był ważny w jej życiu, ale jako przyjaciel.
Potok jej myśli, przerwał trzask gałęzi i inwektyw rzucony od strony leśnej drogi.
Zza krzaków leszczyny wypadł nie kto inny jak Jakub Błaszczykowski.
- Co ty tu robisz?!- wrzasnął zbliżając się do niej.
Nina zdziwiona stanęła w obronnej pozie.
- Czemu się tak drzesz?- odkrzyknęła.- Z Olą jest twoja ciocia, jeśli o nią się martwisz.
Kuba stanął naprzeciwko niej, gdyby jego oczy mogły zabijać, leżałaby u jego stóp martwa.
- Martwiłem się o ciebie!- odpowiedział z mocą.
- A co mi się miało niby stać? Świr jest zamknięty, mój…o…znajomy dopilnował, żeby nie wyszedł tak szybko, złożyłam oskarżenie.
- Nie zachowuj się jak idiotka!- warknął, łapiąc ją za ramię.- Na tym świecie, nie chodzi tylko jeden świr. Czemu się narażasz?!
- A ty czemu się tak wściekasz, przecież mnie nawet nie  lub…- nie zdążyła powiedzieć bo na jej usta opadły gorące wargi Kuby. Energicznie przyciągnął ją do siebie, pogłębiając pocałunek, Nina bezwiednie zarzuciła mu ręce na szyję. Stali tak pośrodku nocnej ciszy, która otulała ich szczelnie, zamykając na świat zewnętrzny. Całowali się tak, jakby świat dla nich nie istniał a jutro miało nie nastąpić nigdy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz