czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 13

„Siedem dni ma tydzień
i każdy z tych siedmiu dni,
gdyby nie sobota,
każdy taki sam by był.
Każdy na nią czeka, bo wie,
że w ten jeden dzień
wszystko jest możliwe,
wszystko może zdarzyć się.


Zróbmy więc prywatkę, jakiej nie przeżył nikt,

niech sąsiedzi walą, walą, walą do drzwi.
Sztuczne ognie niech się palą, palą, palą, a Ty
tańcz i wino pij, niech cały wiruje świat…”

   Po meczu wesołe towarzystwo autobusem reprezentacji przeniosło się z pod Narodowego do warszawskiego klubu Herenda.  Wnętrze klubu rozbrzmiewało dźwiękami rockowego zespołu. Na środku sceny facet z długimi włosami wyśpiewywał mocne rockowe kawałki. Damien Perquis porwał w tany swoją małżonkę Paulinę, oboje skakali pod sceną wywołując pisk fanek zespołu,które rozpoznały piłkarza. Darek Dudka włączył kamerkę przechadzając się po zakątkach Herendy, gdzie rozpierzchli się piłkarze. Trener Mroczyński siedział w loży sącząc drinka a obok niego siedziała długowłosa piękność.
Anka porwała Wasyla w tłum a Gienek z Lewym, Niną i Tytoniem zasiedli na kanapie.
Robert objął Ninę ramieniem, a gdy spojrzała na niego uśmiechnął się rozbrajająco, akurat w tym momencie zza filaru wyleciał fotograf i cyknął im zdjęcie. Polanski wkurzył się i wypadł z loży, jednak fotograf wmieszał się w tłum.
- Co za jebaka…- wykrzyknął po polsku. – Cza mu skopać dupsko.
- Nie cza tylko trzeba Gieniu.- odpowiedział Ludo, popisując się polszczyzną.
- Ty nie bądź taki kozak, sam żeś ostatnio powiedział, że noga ci odlatuje.- odciął się Eugen.
- Chłopaki nie kłóćcie się.- próbował uspokajać Przemek Tytoń. – Ja proponuję wypić zdrowie Niny!
Panowie wznieśli kieliszki w górę.
- No to siup!- Dudka złapał za szkło.
- Cztery baby osiem…- zaczął Ludo, ale Lewandowski trzasnął go tak energicznie że zamiast do ust zleciało na koszulę.
- Dama tu jest ośle.
- Sam jesteś osioł.- Eugen poczuł się cokolwiek urażony.
Nina zachichotała.
Popijali tak sobie, rozmowy schodziły na różne tematy,panowie nie żałowali sobie kąśliwych uwag. Po drugiej część towarzystwa się wykruszała, Gienek odholował ululanego Ludo, a Dudka z Tytoniem zajął się Boenischem, który płakał w toalecie bo tęsknił za dziewczyną.
Na parkiecie został jeszcze Perquis z małżonką i Wasyl z Anką, którym zawieszenie broni przedłużyło się o kilka godzin.
- No to po imprezce.- Robert machał na Wasyla.- Damien poradzicie sobie?- zwrócił się do kolegi. Tamten odpowiedział mu twierdząco.
Wasyl z zawieszoną u boku Anką podszedł do Niny i Lewego.
- To co gołąbeczki…idziemy odwieść królową parkietu?- zapytał bardzo wesolutki.
- No chyba powinniśmy ja jutro lecę do Dortmundu a Nina wracana szkolenie do Katowic. – Lewy objął opiekuńczo dziewczynę.
- Och topsze…zabierzcie mnie  i króla.- Anka zachichotała.
 Nina popatrzyła na drinknietą przyjaciółkę.
- Najpierw odwieźmy Ankę zaproponowała.
Taksówka odwiozła ich pod dom piosenkarki, Nina pomogła je jwejść i władowała do łóżka.
Potem wróciła do samochodu, gdzie czekali na nią panowie.Wasyl drzemał przy szybie. Robert pił dużo mniej. Po kwadransie zajechali na Mokotów,  Nina wyszła z samochodu a Lewy zaraz za nią. Uparł się, że odprowadzi ją pod same drzwi.
- No to dobranoc.- uśmiechnął się a w policzkach zrobiły mu się dołeczki.
- Dobranoc.- odpowiedziała Nina i zarumieniła się lekko. Lewy pochylił się i pocałował ją w policzek.
Gdy weszła do mieszkania czuła się uniesiona euforią po wieczorze i lekko zakłopotana pocałunkiem Roberta, był słodki.  Po omacku przeszła z przedpokoju do sypialni.Jej oczom ukazał się wstrząsający widok.
Sąsiad z czwórki Mirosław Ziębicki.
- Hej skarbie.- uśmiechnął się nonszalancko, wyskakując z pościeli w różowych jedwabnych slipach w kwiaty wiśni.
- Co ty tutaj robisz?- zapytała wychodząc z chwilowego osłupienia. Rozglądnęła się dookoła, zauważyła czarno- czerwone świece, butelkę ruskiego szampana i truskawki. Na stoliku dymiło kadzidełko o mdlącym zapachu wanilii i olejku różanego.
- Czekam na moją gejszę!- zbliżył się do niej a wtedy Nina wrzasnęła jak oparzona. Rzuciła się w stronę przedpokoju dopadając do drzwi. W tym momencie złapał ją w ramiona.
- Spadaj!- kopnęła go w kolano i pobiegła na klatkę. Wybiegł za nia w slipkach. Na szczęście Robert nie zdążył zejść na dół . Usłyszawszy krzyk Niny a potem niezidentyfikowanego osobnika ruszył na górę. Spotkał się z Serafińską w połowie schodów, za nią leciał półgoły facet w różowych majtkach.
W Roberta wstąpiła furia, bez zastanowienia przyłożył sąsiadowi Niny twarz.
Byłby go zatłukł, gdyby nie Wasyl i taksówkarz, którzy usłyszeli krzyki i zaaferowanych sąsiadów. Wasyl przytrzymał Lewego, a taksówkarz dzwonił po policję. Dwóch funkcjonariuszy przejęło obezwładnionego Ziębickiego i zawieźli na policję. Nina złożyła doniesienie o włamaniu.
Tę noc spędziła u kuzyna, Lewy niechętnie wrócił do swojego mieszkania ale rano obiecał przyjechać i odwieść ją najpierw do jej mieszkania, potem na policję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz