czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 16

    Po wygranej w sobotnim meczu Adam Serafiński nie mógł opędzić się od telewizji i prasy. We wtorek zwołał konferencję prasową związku a także selekcjonera kadry.
Każdy w Polsce chciał wiedzieć, co dalej i kiedy wrócił kochany przez kibiców Kuba Błaszczykowski.
- Panie prezesie!- do gabinetu wsunął się asystent Serafińskiego, Alfred Trzewik. – Pani Karolina powiedziała, że czeka w sali konferencyjnej. Na dziesiątą są umówieni dziennikarze. Adam podniósł głowę znad papierów, ściągnął z nosa okulary w cienkich oprawkach odkładając je do etui.
- Idziemy na szafot.- uśmiechnął się pokrzepiająco do Trzewika.
Ten dwudziestopięciolatek był świetnie zorganizowanym człowiekiem, dbał o każdy szczegół, ale na słowo prasa miał ochotę uciec do mysiej dziury.
Obaj panowie przeszli przez niedawno wyremontowaną siedzibę Polskiego Związku Piłki Nożnej, korytarze świeciły nieskazitelną czystością a ściany w mglistym odcieniu szarości zdobiły portrety legend polskiej piłki.
Sala konferencyjna znajdowała się na drugim piętrze, przez szklane ściany widać było zgromadzonych reporterów i dziennikarzy. Za stołem siedziała już Karolina Harkness, pani rzecznik, selekcjoner Jan Mroczyński i rzecznik kadry Tomasz Rząsa.Wszyscy czekali na Adama za którym dreptał Alfred.
- Dzień dobry państwu.- zaczęła Karolina.- Zwołaliśmy dzisiejszą konferencję w celu podsumowania sobotniego meczu z reprezentacją Czarnogóry.Prosimy o zachowanie kolejności w zadawaniu pytań, każdy może zadać jedno.
- Dzień dobry Claudia Carlos Telewizja Polska, mam pytanie do pana Mroczyńskiego. Jak pan uważa, w czym tkwił błąd poprzedniego selekcjonera i jaka jest pana najmocniejsza strona. Mówię o nowej pracy.
- Nie jestem zatrudniony do oceniania mojego poprzednika,moim zadaniem jest pracowanie z chłopakami tak, żeby reprezentacja była zawsze o krok do przodu. Póki co jedynce, co mogę obiecać to godne reprezentowanie kraju na Mistrzostwach Świata. A moją mocną stronę niech ocenią kompetentni ludzie. Dziękuję.
- Tomasz Leń polskie radio program pierwszy, panie prezesie jak ocenia pan szansę na powrót do kadry Kuby Błaszczykowskiego? Czy mają państwo od niego jakieś informacje?
- Kuba osiem miesięcy temu przeszedł ciężkie złamanie miednicy,był poddany operacji i cały czas jest rehabilitowany. Proszę zauważyć drodzy państwo, że piłka jest nieprzewidywalna. O powrocie porozmawiamy, gdy Jakub dojdzie do formy.
- Proszę następne pytanie.- Karolina wskazała mężczyznę we wściekle błękitnym krawacie.
- Mieczysław Wyrostek SuperExpress. Ja również mam pytanie do pana prezesa Serafińskiego. Proszę skomentować wczorajsze jedynki mówię tutaj o związku pańskiej córki Niny i polskiego numer jeden Roberta Lewandowskiego?-zapytał bezczelnie pismak.
- Konferencja nie dotyczy prywatnych spraw zawodników.-wtrąciła się ostro rzecznik.
Adam przybliżył usta do mikrofonu.
- Myślę, że o to trzeba zapytać zainteresowanych. Ma pan dzieci panie Mieczysławie?- zapytał nieoczekiwanie, kamery skierowały się na niego a stojący a dyktafony przysuwały się coraz bliżej, co chwilę trzaskały flesze.
- Mam odpowiedział reporter. Ale nie widzę związku.
- No widzi pan, ja też jestem ojcem i czasem mam prawo być niedoinformowany. – uśmiechnął się.
Tomek Rząsa zaśmiał się pod nosem, nawet układna i dość chłodna Karolina nie mogła się powstrzymać i zasłoniła usta ręką.
Konferencja trwała jeszcze dziesięć minut, ale nikt nie ośmielił się zadawać niewygodnych pytań natury prywatnej.
Adam po wszystkim umówił się na tenisa z Jankiem, pożegnał Karolinę i zamknął się w gabinecie.

Nina upewniła się, czy w domu nie ma żadnych kompromitujących ją gazet. Co prawda w Truskolasach przebywała pod nazwiskiem panieńskim matki,ale na zdjęciach łatwo można było się zorientować kim jest. Póki co szło całkiem sprawnie kolejne kilka dni upłynęły spokojnie, Kuba rano wyjeżdżał na rehabilitacje a dziewczyna zabierała małą Olę na spacery. Ich szczególnym miejscem była łapka przez którą sielsko przepływała rzeka Pankówka.
Obie dziewczyny zabierały kosz ze smakołykami, gry i zabawki i większą część popołudnia spędzały na świeżym powietrzu. Mała traktowała psycholog jak członka rodziny opowiadając o zaletach tatusia.
- Tatuś umie syć!- odpowiedziała pociecha Błaszczykowskiego jedząc serek z kubeczka, cała buzia była nim uroczo wymazana, ale uśmiech nie schodził z niej ani na chwilę. Złote włoski zapięte miała w koczek i spięte różowymi spinkami.- Jak babcia była u cioci to zasył Zuzi sukienkę.- pokazała Ninie zszyty kawałek ubranka lali.
- Masz bardzo zdolnego tatę.
- Kocham go!- odpowiedziała dziewuszka.- I ciebie tes! –cmoknęła opiekunkę słodkim od serka pocałunkiem.
- I ja ciebie moja panno, ale wytrzyj buźkę.
Mała podskakiwała jak piłeczka i pobiegła w stronę leśnej dróżki, biegła tak szybko, że nie zauważyła zbliżającego się Kuby.
Błaszczykowski złapał córkę w ramiona i zaczął się z nią kręcić.
- Karuzelaaaaaaaaaaaaa- chichotała mała.- Jesce! Jesce!
Jakub pokręcił się jeszcze chwilę, po czym postawił małą i udawał śmiertelnie zmęczonego. Uśmiechnął się do Niny i do Oli.
- I jak tam? Wszędzie was szukałem, ciocia Jola dzisiaj rządzi w domu a wy zdezerterowałyście.
- Mamy piknik.- odpowiedziała dumnie Ola.- Wsysko same zrobiłyśmy!
- Ty tes?- przedrzeźniał się z córeczką.
- Tes…
- Powiedziała pchła do słonia. – Nina dopadła do małej i wytarła jej buzię. Ta posłusznie dała się wytrzeć, ale zaraz pogoniła za motylem.
Kuba przysiadł na pniaku i otworzył sobie puszkę z piwem. Gdy ugasił pragnienie uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie powinienem pić.
- A to niby czemu?- zapytała dziewczyna siadając obok niego i przyjmując drugą puszkę.
- Urośnie mi brzuch…
- Przesadzasz.- odpowiedziała- Od jednego piwa nie rośnie brzuch.
- Babcia przedłużyła swój pobyt, twierdzi że nie najlepiej się czuje. Kontaktowałaś się z nią? Będziesz miała czas, żeby zostać jeszcze miesiąc?- zapytał taksując ją spojrzeniem, Ninie od jego wzroku robiło się gorąco. Miał takie nieprzeniknione spojrzenie. Jakby miał w nim rentgen.
- Dostałam od twojej babci maila.- odpowiedziała.- I tak mam czas. Nie jesteś zadowolony z mojego pobytu?- zapytała nico złośliwie.
Kuba upił łyk.
- To nie ja mam być zadowolony tylko moja córka.- popatrzył z czułością na Olę.- A ona jak widać nie narzeka.
- Aha, czyli jestem złem koniecznym… Swoje obowiązki będę wypełniać jak dotychczas, nie bój się nie mam i nie miałam zamiaru ingerować w twoje prywatne sprawy.
- Wiem.
- To dlaczego  za każdym razem podkreślasz, że nic ci do tego co robię, bo liczy się Ola a ty jesteś wyobcowany, wyluzowany i wszystko ci wisi. Przecież nie musimy się od razu przyjaźnić, to nie byłby grzech gdybym cię polubiła a ty zawsze jesteś nabzdyczony jak indor!- wypaliła nieoczekiwanie. Cały czas przekonywała samą siebie, że liczy się Ola i jego powrót do kadry, przecież jest profesjonalistką. A tutaj jednym słowem Kuba potrafił wprowadzić ją na ścieżkę wojenną.
- Mam swoje powody.
- Nie widzę powodu żeby ziać nienawiścią do rodzaju kobiecego…Popatrz tylko każda błaha rozmowa kończy się kłótnią.
- Jesteś kłótliwa.
- Ja?
- Ty!
- Jesteś okropny!- pacnęła go łapką na muchy.
- Mogłabyś się bardziej przyłożyć. – uśmiechnął się. – Ale ogłaszam zawieszenie broni.- podał jej rękę, odwzajemniła uścisk i nagle oboje przeszła dziwna iskra. Tak jakby zostali porażeni prądem. Kuba spojrzał w oczy Niny i poczuł się dziwnie, jakby ktoś ofiarowywał mu coś o czym nie marzył, co dotąd było nieosiągalne…
Nina wyswobodziła rękę.
- Zgoda. A teraz zabieramy małą na drzemkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz