czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 20

"A ja wierzyłem ci.
Myślałem: tak to właśnie ta
Myślałem: wszystko o niej wiem
Myślałem: nie zawiodę się
A to był zwykły blef..."

    
Kuba spojrzał na Roberta, który z kamienną twarzą potwierdził słowa Niny.
- Tak, znamy się ze szkoły. Nina była dwie klasy wyżej w gimnazjum - przytaknął, czując, że dusi się w tym pomieszczeniu. Odpowiedź chwilowo usatysfakcjonowała Kubę, ale czuł, że coś jednak jest nie tak. Tych dwoje za bardzo się zdenerwowało.
- Wujek Lobuś! - mała Ola wypruła w stronę Lewandowskiego, ten porwał ją w ramiona i począł okręcać się z nią wokół pokoju.
- Witaj księżniczko - postawił ją obok siebie. - Gdzie byłaś?
Mała wycisnęła mu na policzku soczystego całusa.
- Z Ninką nad rzeczką! Juhuuuuu! - podskakiwała jak piłeczka. - Jadłyśmy lody i owocki!
- Super, a może jutro wybiorę się z tobą? – zapytał, głaszcząc ją po blond włoskach.
- Tak! Poglamy w piłkę! I damy ci lody!
- Kochanie, chodź ze mną, umyjemy się, dobrze? - Błaszczykowski wziął córkę na ręce, odwracając się do Niny i Roberta.
- Pogadajcie sobie, ja wymyję małą i siadamy do kolacji - zniknął na schodach z machającą córeczką.
Sztuczny uśmiech zniknął z twarzy Lewego, gdy tylko usłyszał trzaśnięcie drzwiami na piętrze.
- Delegacja? - zapytał zjadliwie. - W co ty grasz?! – wyglądał, jakby zaraz miał zamordować Serafińską.
- Robert… ja, ja musiałam tutaj przyjechać - tłumaczyła dziewczyna. - To jest moja praca, ojciec…
- Ojciec ci kazał? Jesteś psychologiem, nie nianią, do cholery jasnej! - wysyczał.
- To jest tylko przykrywka - odpowiedziała ostro. - Poza tym nie jesteśmy parą, żebym musiała ci się tłumaczyć.
- Myślałem, że jednak coś między nami jest…
- Jesteś moim przyjacielem - odpowiedziała zrezygnowana. Robert wyglądał, jakby dostał w twarz. - Nie możesz zachowywać się jak rozkapryszony panicz, nie jestem twoją własnością. Zależy mi na tobie, ale nie tak jak myślisz.
- A dlaczego okłamujesz Kubę, że jesteś nianią?
- Siadaj, to ci wytłumaczę.
- Zamieniam się w słuch.
Nina opowiedziała Robertowi pomysł szefa sztabu psychologów, Macieja. Lewandowski słuchał oniemiały, nie mógł uwierzyć, że zarówno prezes Serafiński, jak i babcia Felicja, mogli zgodzić się na takie coś.
- …byłam pod ścianą - tłumaczyła Nina.- Nie mogłam im odmówić, jestem psychologiem, muszę pomagać ludziom.
- I Kuba jest właśnie obiektem twojego miłosierdzia?- zapytał Robert
- Poniekąd tak, jestem tutaj, żeby Kuba wrócił do gry. Jestem jego psychologiem… - nie dokończyła. Zza drzwi wychylił się Kuba, z jego twarzy można było wyczytać, że wszystko słyszał.
- Kuba, to nie tak…- Nina podbiegła w jego stronę. Mężczyzna miał lód w oczach, odwrócił się na pięcie i bez słowa wyszedł w domu.
- Musi ochłonąć - zauważył Lewandowski. – I ja też.
Nina rozpłakała się. Nie dość, że straciła przyjaciela, zawaliła pracę, to jeszcze mężczyzna, na którym jej zależało, uważa ją za podłą kłamczuchę, która spiskuje za jego plecami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz