Nina próbowała się uśmiechnąć, ale od wiadomości o ratowaniu
Jakuba Błaszczykowskiego było jej słabo. Bardzo chciała mu pomóc, ale pomysł z
mistyfikacją i nią w roli gosposi i niani, ciut ją przerażał. Ale jeśli to
miało być jedyne wyjście, żeby przywrócić drużynie kapitana, to musiała znaleźć
siły do tej walki.
- Cześć.- odpowiedziała.
- Wasyl powiedział mi, że tutaj będziesz. – zagadnął. –
Jesteś strasznie blada. Coś się stało?- zapytał dotykając jej ramienia.
- Wszystko, ok tylko spadło na mnie zadanie, które zawodowo
może mnie przerosnąć.
- Rozumiem. Może chciałabyś o tym z kimś pogadać?- zapytał.-
Wasyl mówił, że jesteś nowa w mieście i na pewno przyda ci się męskie ramie do
pomocy.- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Męskie ramię to może niekoniecznie, ale ktoś z kim mogę
pogadać bardzo. – odpowiedziała
- No to zapraszam do samochodu.- otworzył jej drzwi do
sportowego auta.- Zapraszam na piniacoladę! Moim kuzynkom zawsze poprawia
humor.
Nina uśmiechnęła się do Lewandowskiego i wsiadła.
Nina uśmiechnęła się do Lewandowskiego i wsiadła.
Robert zabrał ją do małej kafejki o uroczej nazwie Agrafka,
kelnerka na widok piłkarza uśmiechnęła się promiennie i po złożeniu zamówienia
jeszcze długo kukała zza lady na przystojnego napastnika Borrussi.
- Masz wzięcie.- Nina spoglądała to na Roberta to na
dziewczynę.
- Czasami chciałbym mieć mniejsze.- odpowiedział.- Po Euro
nie dość, ze polała się na nas fala krytyki, zupełnie zasłużonej, to nie mogłem
wyjść z domu, żeby w sieci nie pojawiło się jakieś moje zdjęcie. Nawet będąc z
kuzynkami w barze, na drugi dzień na plotkarskich portalach byłem obsmarowywany
od Casanovy i damskiego podrwacza, który nie zadowoli się jedną. Szczytem było
porównanie mnie do tego patafiana Ronaldo.
W tym momencie kelnerka przyniosła zamówione napoje.
- Poniekąd cię rozumiem. To znaczy mnie to nie spotkało,
dziećmi piłkarzy i trenerów pudelki i inne żabki się nie interesują. Ale jako
psycholog sportowy spotkałam się z przypadkami, gdzie prasa bardzo szkodziła w
powrocie do formy.
- W takim położeniu jest Kuba. Znasz go?- zapytał Robert.
- Nie osobiście, ale chyba każdy w związku, wie że przechodzi
ciężki okres.
- W drużynie huczy, że masz się nim zająć?- zapytał
Lewandowski.- Nie chciałem zadawać tego pytania wprost, ale jak już rozmawiamy
na dość poważne tematy.
Nina zaniemówiła. Nie chciała opowiadać o tym jak została postawiona
pod ścianą.
- Nie mogę o tym mówić, to moja praca.
- Rozumiem będę milczał jak grób.
- Bardzo cię proszę, żebyś zdementował plotki jakobym ja miała zajmować się waszym kapitanem.
- Bardzo cię proszę, żebyś zdementował plotki jakobym ja miała zajmować się waszym kapitanem.
- Nie ma sprawy.
- Dziękuję.
- To może zmieńmy ten grobowy temat. Jak podoba ci się
Warszawa?
- Jest piekna po Euro chyba jeszcze ładniejsza. Ostatni raz
byłam tutaj przed studiami…
Gawędzili jeszcze godzinę, po czym Nina poprosiła Roberta,
żeby podwiózł ją pod PZPN, chciała zabrać swój samochód. Na wieczór była
umówiona z Anią,poza tym musiała sobie wszystko poukładać. Za dwa tygodnie
wyjeżdżała do Truskolasów. Przyszłość wcale nie malowała się różowo. Co innego
praca w swoim gabinecie a co innego w terenie z facetem, który nie radził sobie
z emocjami.
"I znów nie ufasz mi
I nic nie jestem wart
I nie wierzysz w żadne moje słowo.
Gdy odwracasz wzrok,
Nie chcesz widzieć mnie,
Ja tylko znów chcę cię mieć przy sobie...
I nic nie jestem wart
I nie wierzysz w żadne moje słowo.
Gdy odwracasz wzrok,
Nie chcesz widzieć mnie,
Ja tylko znów chcę cię mieć przy sobie...
A jeśli dzieli nas od przepaści krok,
chce tylko czuć... że cię mam przy sobie"
Felicja Tyczyńska wparowała do pokoju wnuka z wiadomością.
- Kuba!- ryknęła nad jego łóżkiem.- Wstawaj!
- Czemu tak krzyczysz?- złapał się za głowę.
- Wróciłam!- odpowiedziała babka ściągając mu kołdrę.
- Przecież widzę!- ryknął
- Nie krzycz na mnie!- odkrzyknęła Felicja.- Za dziesięć
minut widzę cię w salonie i odziej się młody człowieku! Oglądałam cię w
niemowlęctwie teraz nie muszę.- wskazała na gatki, które zsuwały mu się z
bioder.
Kuba zarumienił się i czmychnął do łazienki. Po doprowadzeniu
się do ładu, zszedł do kuchni, gdzie babcia jakby nigdy nic gotowała zupę.
- Siadaj.- wskazała mu krzesło. Nalała na talerz obfita
porcję zupy i postawiła przed synem córki.
- Babciu nie traktuj mnie jak dziecko.
- Kochasiu, dla mnie zawsze będziesz moim wnukiem i dzieckiem
mojej Ani.- odpowiedziała poklepując go po ręce.- Ale teraz musze z tobą
poważnie porozmawiać.
Kuba podniósł wzrok znad pomidorówki, jego błękitne oczy były
opuchnięte i przekrwione, znowu nie spał w nocy.
- Co się stało?
- Za tydzień jadę do sanatorium.- odpowiedziała Felicja.- Na
miesiąc… Załatwiłam dzisiaj pomoc domową, Ninka będzie pomagała prowadzić dom i
zaopiekuje się Olą. A ty masz się zachowywać przyzwoicie, co drugi dzień na
rehabilitację i na nikogo nie warczeć. Zrozumiano?- starsza pani zadyrygowała
niczym komendant.
- Nie zgadzam się.- odpowiedział hardo Jakub.- Żadna obca
baba nie będzie palętała się po domu i
zajmowała moim dzieckiem!
- Jakub!
- Babciu nie zgadzam się!
- Nic mnie to nie interesuje a Nina nie jest obca, to wnuczka
mojej przyjaciółki i masz się w stosunku do niej zachowywać grzecznie. A
dzieckiem zajmiesz się ty, ona pomoże jak będziesz na rehabilitacji. Nie będzie
ci wchodzić w drogę. Zrozumiano?
- Skoro nalegasz.- odpowiedział grzecznie, ale w jego głosie słychać było tłumioną
złość i szyderstwo.
- No… To ćwicz panowanie nad nerwami, bo wszystkie gazety
wypisują o tobie bzdury. Musiałam tłumaczyć się proboszczowi, że nie potrzeba
ci egzorcysty.- powiedziawszy to zostawiła wnuka samego ze swymi czarnymi
myślami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz