czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 1

Anita leżała wyciągnięta na leżaku w przyhotelowej plaży popijając Cuba Libre z wysokiej szklanki. Na jej tłustych od oliwki nogach spoczywał magazyn o modzie, z którego okładki uśmiechało się portugalskie bożyszcze Cristiano Ronaldo. Pani Błaszczykowska uśmiechnęła się do człowieka z okładki i upiła łyk napoju.
Przez chwilę przerzucała strony, ale szybko znudziły ją plotki i nowinki, wolała popatrzeć na nagie męskie torsy.
Tymczasem Jakub zbliżył się od tyłu do leżaka, na którym spoczywała jego małżonka i nachylił się chcąc pocałować ją. W ostatniej chwili odsunęła usta, tak jakby się brzydziła.
- Zasłaniasz mi słońce!- mruknęła niczym obrażona diva.
- Mogłabyś okazać mi więcej uczucia, zachowujesz się jak zimna suka!- warknął rozwścieczony, ale na widok jej wielkich lazurowych oczu nadbiegających łzami, zaklął szpetnie w myślach.
- Jak możesz?- zerwała się jak oparzona. Szklanka wypadła jej z rąk tłukąc się na setki drobnych kawałeczków, które lśniły teraz jak drobinki lodu.
„Lodowa piękność”- tak nazywali Anitę koledzy Kuby. Nikt jednak oprócz Roberta, który jawnie okazywał jej niechęć nie śmiał przy Błaszczykowskim powiedzieć słów prawdy. A była ona bolesna, młody piłkarz nie raz po ślubie żałował, że pokochał Anitę miłością z początku oszałamiającą, ale jednak mocno destrukcyjną. Kobieta niczym bluszcz osaczyła go i spijała zeń radość i chęć do życia. Dzięki niej z człowieka pogodnego, walczącego o siebie i rodzinę, stawał się zgorzkniałym tworem, popadającym w beznadziejny lej.
- Przepraszam!- zafrasował się.- Nie chciałem, po prostu…- nie dokończył, bo małżonka okręciła się na pięcie i wybiegła do hotelu, po drodze potrącając młodziutką kelnerkę.


-Idiota!- warknęła Anita.- Podły kretyn! Traktuje mnie jak domową kuchtę, dałam się namówić na dziecko a on nie potrafi poprowadzić drużyny do zwycięstwa. Wymęczony gol i porażka z Czechami! Powinnam być żoną kogoś takiego.- postukała wylakierowanym paznokciem w okładkę magazynu.
- Hola!- odezwał się za jej plecami męski głos, poczuła zapach piżma i cytryn. Odwróciła się i zajrzała w niewiarygodnie ciemne oczy latynosa.
- Hola.- zatrzepotała rzęsami.
- Widziałem przed hotelem, jak kłócisz się z mężem. Czy to był Jakub Bła…Bła…
- Błaszczykowski.- pomogła mu wymówić.- Tak ten nieudacznik to mój mąż.
- Czy mogę ci jakoś pomóc?- zniżył głos, upadabniając się do polującego drapieżnika. Jego mruczando murmurando wywarło na niej wielkie wrażenie.- Może masaż relaksujący?- zapytał z pozoru niewinnie, lecz Anita wiedziała o co chodzi.
- Czemu nie?- zapytała, spuszczając wzrok na jego czteropak czy też kaloryfer, wyzłocony jak tors greckiego bożka. Bożka pożądania i mrocznego seksu!
- Więc chodź moja malutka…- przybliżył się do niej, tak że zobaczyła dokładnie jego idealnie wyżelowane kosmyki włosów.
Sunęli powoli po korytarzach hotelowych, przystając co rusz, by skradać sobie pocałunki. Ronaldo w pocałunkach był takim wirtuozem jak na boisku,wiedział jak sprawiać przyjemność. W ferworze pożądania wsunęli się do apartamentu Błaszczykowskich i padli na łóżko pogrążając się w namiętności.


Ten widok wyrył się pod powiekami Jakuba, raniąc go boleśnie. Ostatnią rzeczą jaką pamiętał to ogłuszający ból, gdy spostrzegł wtulone w siebie ciała kochanków, pośród splątanej pościeli. Z niemym krzykiem na ustach bez zastanowienia wybiegł na ulicę, nie bacząc na otoczenie. Wtedy poczuł jak do cierpienia duszy, dołącza się cierpienie ciała i zapadł w bezświadomość. Teraz wiedział już gdzie jest…Z cienia pod oknem wyłoniła się babcia Felicja a do pokoju szpitalnego wsunął się także Robert, przytulił Felicję, która dziękowała Bogu za dar życia dla ukochanego wnuka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz