czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 6

Ninę obudziło głośne stukanie do drzwi. Niechętnie otworzyła najpierw jedno oko, potem drugie i powoli zaczęła się ściągać z łóżka. Szło jej to dość powolnie a stukanie nasilało się coraz bardziej.
- Idę!- wychrypiała.- otworzyła zamek potem zasuwę i przed jej oczami stanął Marcin Wasilewski.
- No stoję tutaj jak idiota!- wzburzył się.- Myślałem, że coś ci się stało!- wyminąwszy zaskoczoną kuzynkę wpadł do kuchni i otworzył sobie lodówkę.
- Marcin zlituj się!- zamknęła drzwi i również weszła do kuchni, przysiadając na najbliższym taborecie.- Jest dziewiąta!
Wasilewski spojrzał na zegar ścienny.
- Skarbie chyba źle ci chodzi ten czasomierz… Jest dwunasta!
- Co???
-  No dwunasta, zaspało się droga koleżanko. Ale siadaj, zrobię ci kawę. Wujaszek mnie do ciebie wysłał, powiedział że odsypiasz podróż i wczorajszy najazd Anki. A właśnie gdzie jest nasza gwiazda?- wyrzucał zdania i pytania z szybkością karabinu maszynowego przy okazji krzątając się po kuchni. Trzaskał szafkami w poszukiwaniu kubków, kawy i cukru.
- Pierwsza z lewej.- wskazała mu ręką w której szafce schowała cukier.- Tak w czarnym pudełku.
- No więc gdzie jest Anula?- zapytał nasypując kawę do kubków.
- Pewnie u siebie.- odpowiedziała Nina.- Co cię to tak interesuje? Przecież podobno jej nie lubisz!
- Ja? Ależ skąd!- odpowiedział kpiąco. – Kocham ją jak…jak drzazgę w palcu!- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Głupiś!- Nina rzuciła w nim łyżeczką,ale skutecznie się usunął.
- Oj tam, wcale nie!- przekomarzał się.- Chodź włączymy telewizję.
Przeszli do saloniku, urządzonego z kobiecym gustem, ale dzisiaj zawalonym opakowaniami po chińskim jedzeniu i dwiema flaszkami wina. Marcin aż zagwiazdał. Nina nie zwróciła uwagi na jego krzywy uśmieszek i włączyła program informacyjny.
- …Kuba Błaszczykowski, kapitan Reprezentacji Polski, pod wpływem narkotyków pobił dziennikarza pod domem swojej babki w Truskolasach.- dziennikarz Jarosław Kuźniar pokazywał do kamery wycinek z najnowszego SuperExpresu i Faktu. Na każdym widniała wykrzywiona wściekłością twarz sportowca z nienaturalnie powiększonymi źrenicami, liśćmi we włosach i spuchniętą wargą.
Marcin zaniemówił  z rogalikiem w połowie ust a Nina aż przysiadła.
- No to się porobiło.- zafrasowal się .- Kuba stacza się coraz bardziej. Skarbie zostawiam cię, muszę zadzwonić do Lewego. Aha i chciał twój numer telefonu.- wykrzyknął stojąc już za progiem.
- A ja muszę iść do pracy.- Nina pobiegła do łazienki.

Godzinę później weszła do gabinetu szefa psychologów, wprost na naradę. W pokoju siedział jej ojciec, jej przełożony Maciej Miecznikowski i pani pod siedemdziesiątkę.
- Nina jesteś!- Adam podniósł się z krzesła.- Właśnie o tobie mówiliśmy.
- Przepraszam za spóźnienie.- zarumieniła się siadając na wolnym miejscu.
Pani na krześle obok poruszyła się niecierpliwie, Maciej przypomniał sobie, ze nie zna młodej Serafińskiej.
- Pani Felicjo, to Nina Serafińska nasz nowy nabytek.
- Miło mi kochanie.- starsza pani podała dziewczynie rękę.- To ty będziesz ratowała mojego Jakuba?- zapytała wprost na co Nina zrobiła zdziwioną minę, patrząc pytająco na ojca i szefa.
- Kochanie…-zaczął prezes PZPN.- Pani Felicja przyjechała do nas, ponieważ z Kubą jest coraz gorzej. Ktoś wczoraj próbował zrobić mu zdjęcia na co Jakub zareagował z nadmierną złością. Nie panuje nad sobą a my nie możemy dopuścić żeby tak wartościowy człowiek i nasz kapitan miał popaść w zapomnienie i sam siebie niszczyć.
- Ale jaki ja mam w tym udział? Mówiłeś, że pan Kuba nie chce pomocy psychologicznej.
- Nie chce.- wtrącił się Maciej.- Ale weźmiemy go podstępem, pani Felicja dała nam zielone światło.
Babka Błaszczykowskiego przytaknęła.
- Ale jaka jest moja rola w tym przedsięwzięciu?- zapytała Serafińska.
- Ja jej to wyjaśnię.- rzekł Adam.- Ninko, pani Felicja uda, że podupadła na zdrowiu i będzie musiała pojechać do sanatorium.
- Które już mamy zabukowane.- wtrącił się szef Niny.
- Ty zostaniesz zatrudniona jako pomoc przy córeczce Kuby i domu a w tym czasie postarasz się doraźnie bez wiedzy Jakuba, pomóc mu.
- Ja?!- Nina zerwała się z krzesła.- Oszaleliście?! To nieetyczne! – wykrzyknęła wzburzona.
- Wiemy, ale to jest konieczne…- Maciej był nie ubłagalny.
- Musi nam pani pomóc.- dodała Felicja.
- Liczymy na ciebie.- prezes spojrzał na córkę. Wobec takiego nacisku, Nina musiała skapitulować.
- Dobrze, ale nie obiecuję cudów.- powiedziała.- I zrobię to po swojemu.
- Dziękuję.- babcia Błaszczykowskiego uścisnęła jej rękę.
- A teraz proszę mi wybaczyć, muszę się przejść.- powiedziawszy to wyszła na korytarz. Oparła się plecami o drzwi i oddychała głęboko, aż jej nerwy uspokoiły się na tyle, ze mogła wyjść na zewnątrz.
Przed budynkiem wpadła na Roberta Lewandowskiego, który uśmiechnął się rozbrajająco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz