Laura
z Niną pojechały do Berlina na mecz reprezentacji siatkówki, potem
miały polecieć na dwa dni do Warszawy a w drodze powrotnej odebrać Olę
od babci Felicji z Truskolasów i razem z nią wrócić do Dortmundu. Kuba
tęsknił, ale nawał pracy i wzrastająca forma nie pozwoliły mu na chwilę
wytchnienia. Praktycznie całe dnie spędzał na treningach a potem
odpoczywał kompletnie wypompowany.
Tymczasem Robert stał przed drzwiami atelier mistrza igły i stylizacji Jaromira Edwarda Pajacykowa.
Kilka
kobiet siedzących na wyścielanych czerwoną skórą fotelach i kanapie
spoglądało na niego z nad modowych żurnali. Jedna czy dwie puściły mu
oczko.
- Madre
de dios! - wykrzyknął głos zza drzwi.- Wyglądasz bellissimo- przepięknie
moja droga!- rzeczone drzwi otworzyły się z impetem a w nich pojawił
się niewysoki łysek z dwudniowym zarostem i różowymi włosami.
-
Dziękuję ci Jareczku!- "Bellisima" wyszła posyłając mistrzowi całuska. W
progu Robert zorientował się, iż kobietą jest eks żona Kuby, Anita.
Czym prędzej skrył się za gazetą "Mariaże i miraże w świecie kultury".
Gdy
Anita zniknęła za szklaną ścianą prowadzącą na schody, Robert opuścił
różowo- złote czasopismo. Kaprawe oczka projektanta rozszerzyły się jak
spodki. Pisknął wysoko i zaklaskał w pulchne dłonie.
-
Pan Lewandowski! Jak miło! Dzwonił do mnie don Cesare! Proszę do mnie,
przygotowałem dla pana kilka kreacji....- zająkał się. Robert przeraził
się śmiertelnie.
- To... znaczy męskich strojów. Będzie pan zadowolony mój ty sportsmenie!
- Dziękuję.-odpowiedział słabo Lewy.
Spotkanie
trwało pół godziny, napastnik Borussi wyszedł z niego z kilkunastoma
torbami opatrzonymi logo projektanta. Pawiem w szklanej kuli i
inicjałami "JP".
Mistrz
Jaromir dobrał mu elektryzujące koszule, złote łańcuchy i buty z
prawdziwej skóry węża i krokodyla. Robert miał pewne wątpliwości. Jednak
nie trwały one długo. Gdy pił kawę w modnej, warszawskiej kawiarni
przez przypadek przysłuchał się pewnej rozmowie.
-
Przedwczoraj z Mirellą byłam na lotnisku. Stara, nie uwierzysz! Do
Berlina, samolotem z moim ojcem wylatywał Zibi! - mówiła jedna z
dziewczyn.
- Ten Ziiibi?- dopytywała niemal świergocząc druga. - I co i co i co?
- Och... jakiż on męski. Spojrzał na mnie tymi zielonymi soczewkami i myślałam, że padnę!
- Byłam przekonana, że podoba ci się ten piłkarz Lewandowski...- powiedziała jej rozmowóczyni wzdychając przeciągle.
-
To już przeszłość! Zieleń jest taka intensywna! On mnie hipnotyzuje a
Lewy był taki bezpłciowy! No i chyba ma jakaś laskę a to jest
przewidywalne. Zibiii jest za to gorący jak sam diabeł. Podobno żadna mu
nie odmawia a i on lubi zaszaleć. To jest takie seksowne.
- Zazdroszczę ci tego spotkania. Dzisiaj jest mecz. Gdzie oglądamy? U mnie u ciebie?
- U mnie, bo ojciec jest w Berlinie a matka pracuje do późna.
- No to chodźmy.
Wyszły chichocząc przeciągle, nieświadome, że "przewidywalny" Lewy siedzi i zaciska ręce na kruchej filiżance.
"Do kurwy nędzy!" - zawyło jego zranione, męskie ego. "Już ja im pokażę przewidywalnego Lewego".
Laura
z Niną wróciły z meczu zadowolone, niestety młoda siatkarka nie mogła
spotkać się z Bartmanem, gdyż ten został pilnie wysłany do Rzeszowa.
Musiał zastąpić kontuzjowanego kolegę a tylko zaraz po meczu, miał
możliwość dostania się do Rzeszowa, przez Warszawę. W zastępstwie za
"Zibiego" przyszedł Krzysiek Ignaczak w towarzystwie El Dzika, czyli
Michała Kubiaka.
-
Nie wiem co widzicie w tych piłkarzach?- zachichotał Igła. - Turlają
się za piłką przez całą murawę a i tak wcale nie jest powiedziane że coś
ugrają. Jak dziki szukające w lesie żołędzi. - spojrzał na swojego
kolegę z reprezentacji.
- Każdy sport ma w sobie coś w sobie i wymaga poświęceń.- odpowiedziała Nina.
- Jesteś dyplomatką Ninko. A jak tam Kuba?- zapytał libero.
-
Żyje. Jest zmordowany bo szykują się do meczu z AC Milanem a potem
Realem. Ciężkie zespoły i ciężki czas. Ja mam za to trochę luzu.-
uśmiechnęła się promiennie. - Jutro lecimy do Warszawy na koncert Anki
Rusowicz.
- To ta kocia narzeczona Wasyla?- dopytywał się Kubiak.- Ma siostrę?
- Ma brata.- odpowiedziała Laura. - I chyba brat ma już małżonkę, także nie jest do wzięcia.
Igła
wybuchnął niepohamowanym śmiechem,Kubiak przez chwilę nie wiedział o co
chodzi, aż lampka nad jego głową nie zaświeciła się jarzeniowym
światłem. Poczuł się lekko urażony, ale jego wrodzona wesołkowatość
postanowiła przeważyć.
- Wolałbym siostrę. Bo ty Laurko jesteś chyba za bardzo rozrywana a ty nie masz siostry?
- Nie, ale mam kuzynkę. Zapoznam cię z nią jak będziesz grzeczny. - dziewczyna uśmiechnęła się do siatkarza.
- Lejesz miód na me zdziczałe serduszko!
Towarzystwo zaśmiało się w głos.
Dzień później plotkarskie portale i wszystkie brukowce na zachód od Bugu gruchnęły newsem.
"Lewandowski ma problem!, "Hetero, homo a może bi...?, "Dlaczego on to robi?"
Anka zagryzała rogalika, popijając go słodką, małą, czarną.
- Czy on ochujał?- zapytała Ninę popijającą słabą herbatę.
- Co się stało?- zapytała przyjaciółka.
- Sama kurwa zobacz!- piosenkarka pokazała jej jedynkę SuperExpresu!
Nina
spojrzała bez zainteresowania, zaraz jednak zatkała dłonią usta i
wybuchła donośnym śmiechem. Na wielkim zdjęciu, formatu A4 Robert pręzył
się na tle różowej ściany "Playboya" w ciemnoróżowej koszuli, czarnych,
połyskliwych spodniach i butach z krokodylej skóry. Na szyi przyjaciela
wisiał gruby, złoty łańcuch z jego inicjałami RL w otoczeniu
fanaberyjnych zawijasów.
- To jest Robert?- pytanie było tylko formalnością.
- Tak.
- O Boże!
- Gdzie jest Laura?
- Kąpie się.
- Pokażemy jej to?- zapytała słabo Anka.
-
O kurde! Nie no chyba nie powinnyśmy. Może do niego zadzwonić? Boże, co
mu się stało? Kuba dzwonił do mnie, że Lewy jest w Warszawie, ale nie
miałam pojęcia że on ma jakieś problemy? Wiem, że zadurzył się w Laurze a
ona jest lekko zdezorientowana, ale na litość boską, ona ma 21 lat!
- I na celowniku Bartmana i Lewandowskiego. Wiesz Bobik przed zmianą w ... homowampa był bardzo gorący.
- Ty o jednym! - Nina spojrzała na przyjaciółkę i przyszła kuzynkę z wyrzutem.
- Ja?! Przecież ja tylko konstruktywnie zauważam, że Lewy był boski a teraz no... jest dramatycznie. Biedak!
-
Musimy do niego pojechać i wypnij wtyczkę od internetu. Schowaj gazety,
Laura nie może zobaczyć tej kompromitacji! - Nina pomasowała się po
brzychu.
- No to
wsadźmy nasze seksi zadki do samochodu i ratujmy tonącego Bobka! - Anka
poderwała się z siedzenia wymachując zaciśniętą pięścią. Wyglądała w
tej chwili jak Marianna prowadząca lud paryski na barykady.
- Roberta!
- No właśnię Roberta!
Powiedziawszy to wyszykowały się szybko i pognały na warszawski Mokotów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz