czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 9

Gdy już stała stabilnie, momentalnie odsunął się od niej jak oparzony.
- Przepraszam.- Nina zarumieniła się.- Jestem Nina.
- Następnym razem proszę uważać, jak pani wychodzi. – mruknął
- Będę uważała.- odpowiedziała i poczuła jak wzbiera w niej złość. Kuba nie odpowiedział, bo wytaszczał z luku jej walizkę. Gdy już miał ją w rękach odwrócił się i rzucił krótko:
- Tędy.- wskazał boczną dróżkę.
Dziewczyna bez słowa podążyła za Błaszczykowskim, szedł tak szybko jakby gdzieś się śpieszył.
Po dziesięciu minutach zaszli przed piętrowy dom, otoczony wysokim parkanem, przeszli przez furtkę do ogrodu a potem na ganek, na którym stała pani Felicja. Wiekowa dama, trzymała na rękach trzyletnią dziewczynkę, która na widok mężczyzny wyciągnęła rączki.
- Witamy!- pani Felicja podała dziewczynkę ojcu a sama wyściskała Ninę.- Kuba nie stój jak ten wał przeciwpowodziowy i zanieś małą do kuchni a potem wróć po walizkę.
- Taaaatuś kochany!- mała wtuliła się w Błaszczykowskiego dając mu soczystego całusa w nos. Kuba spłonął rumieńcem, ale szybko zaniósł trajkoczącą dziewuszkę do kuchni. Potem w ekspresowym tempie zajął się walizką, z którą zniknął na schodach.
Gdy tylko wnuk zniknął za drzwiami, Felicja zaprowadziła Ninę do kuchni i zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu.
- Jest zły, bo zmusiłam go, żeby po ciebie wyszedł. – poklepała psycholog po ręce. – Nie zgadzał się na twój przyjazd, ale pogroziłam mu, że przyjedzie moja siostra Helka.- babcia Kuby, zachichotała.- On się jej boi!
Nina w duchu przeżegnała się, w tym domu nie mieszkali normalni ludzie.
- Kiedy pani wyjeżdża?- zapytała
- Jutro z samego rana. Kuba jedzie o dziewiątej do Częstochowy. Wszystko już macie przygotowane, będziesz musiała zająć się mała pod jego nieobecność, ale to miła dziewuszka. Bawi się sama, trzeba tylko mieć  na nią oko. Obiady będzie gotowała moja dobra znajoma, wystarczy tylko odgrzać, ale Kuba nie musi o tym wiedzieć.
- Potrafię gotować.- zauważyła Serafińska.
- Ależ nie musisz, ja tutaj wszystko załatwiłam.
- Baaaaaaaaaaaaabuniu a cemu tata kopł łósko?- mała blondyneczka wleciała na taras.- Posłam za nim i kujde mówił…- uśmiechnęła się do Niny.  – Ceść
- Część- Nina kucnęła i podała rękę małej.- Jestem Nina a ty?
- Ola…- uśmiechnęła się.- Bendziemy koleżankami? Pokaze ci mój zamek! – wsadziła małą rączkę w jej dłoń i poprowadziła na piętro.
Pokój Oliwii(dla rodziny Oli) znajdował się na pierwszym piętrze. Błękitne jak niebo ściany, zapełniały kolorowe Kucyki Pony.
Koniki były również na pościeli i półeczce nad malutkim stoliczkiem. W rogu stał fotel bujany i mała kanapka.
- Ślicznie tutaj.- zauważyła Nina.- Piękne kucyki.
- To som kucyponki! Tatuś mi kupił, ten ma na imię wujek Wasyl a ten Lobelt …- wskazała na fioletowego konia.- A teeeeeen- przyniosła pluszowego kucynka.- To jest Kucytatuś! Ma gwiazdecke na pupce!- zachichotała.
Nina zaśmiała się serdecznie, mała Ola Błaszczykowska objawiła się jak promyczek nadziei w grobowcu Jakuba Błaszczykowskiego.
- To co benedziemy psyjaciółkami?- mała bezceremonialnie objęła ją rączkami. – Nina przytuliła dziewczynkę, ponad jej blond główką zauważyła Kubę stojącego w progu pokoju. Nie wyglądał na zadowolonego, gdy zorientował się, że na niego patrzy, zniknął na korytarzu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz