czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 4

Nina po rozpakowaniu walizek od razu udała się do siedziby PZPN, na rozmowę z szefem psychologów i zespołem, do którego miała wstąpić. Po drodze wykonała telefon do swojej najlepszej przyjaciółki Ani Rusowicz(córki słynnej Ady Rusowicz).
Młoda pani psycholog i panna Rusowicz, poznały się na studiach w Cambridge, Ania po porzuceniu medycyny postanowiła zdobyć wykształcenie w dziedzinie psychologii, jednak ostatecznie spełniała się jako piosenkarka. Wróciła do Polski zaraz po obronie, podczas gdy Nina została na dwuletnich praktykach w Londynie.
Ania(nie Anna) w przeciwieństwie do Niny, była niespokojnym duchem i wszędzie jej było pełno a płeć przeciwna kleiła się do niej, co panna Rusowicz wykorzystywała bardzo skutecznie. Jedyną osobą, która nie oparła się nadzwyczajnemu urokowi pani psycholog, był kuzyn Niny- Marcin Wasilewski. Matka Marcina i ojciec Niny byli kuzynami, ale że oboje byli jedynakami traktowali się jak rodzeństwo, toteż ich dzieci również się przyjaźniły. Marcin był dla młodej Serafińskiej jak starszy brat.
Nina była ładną dziewczyną i wiedziała, że podoba się chłopakom, ale zawsze stroniła od głośnych imprez, całe swoje siły poświęcając psychologii. Raz jako nastolatka zadurzyła się w Franku Lampardzie, ale zobaczywszy jak Anglik całuje w szatni swoją dziewczynę Lunę, jej młodzieńcza miłość prysła jak bańka mydlana. Nina mimo, że dorosła i twardo stąpająca po ziemi, marzyła o księciu na białym rumaku, kimś kto pokocha ją taka jaka jest i kogo ona obdarzy również taką samą miłością.
Nie dodzwoniwszy się do Anny, Nina postanowiła wpaść jeszcze na stadion Legii przy Łazienkowskiej, gdzie trening mieli reprezentanci Polski, przed sobotnim meczem towarzyskim z Ghaną.
Weszła na obiekt bez problemu, machając ochroniarzowi przepustką pracowniczą. Na stadionie piłkarze mieli ćwiczenia rozciągające, wyglądali komicznie wyginając się z gumami do pilatesu.
Marcin zauważywszy kuzynkę pomachał jej wesoło. Ania odmachała mu i już miała wyjść szukać Janka Mroczyńskiego, gdy wpadła na kogoś z naprzeciwka. Ponieważ była niska(mierzyła 160  cm wzrostu) i w balerinach, to jej głowa zderzyła się z umięśnioną klatką piersiową. Podniosła oczy i zobaczyła uśmiechającego się Roberta Lewandowskiego.
- Przepraszam najmocniej.- przytrzymał ją delikatnie napastnik polskiej reprezentacji. – Nic pani nie jest?- uśmiechnął się.
- Nie nic, ale to moja wina, powinnam bardziej uważać.- uśmiechnęła się nieśmiało.- Pan Robert Lewandowski?- zapytała, czym wywołała u niego lekkie zdziwienie, przecież każdy go znał. Po Euro gazety nie dawały mu spokoju, tym bardziej tabloidy. Został nawet nazwany Cristianem Ronaldem z Polski, co bardzo go irytowało.
- W rzeczy samej a Pani?- zapytał
- Nina Serafińska.- podała mu rękę.
- Serafińska? Jest pani spokrewniona z prezesem Serafińskim?- zapytał od razu.
- Tak, to mój ojciec.
- Rozumiem.
- Przepraszam, ale muszę już iść miło mi się z panem gawędziło, ale obowiązki.
- Jestem Robert, żaden pan.
- Nina.
- Może się jeszcze spotkamy?- zapytał
- Na pewno…- uśmiechnęła się przekornie i zniknęła w przejściu do szatni.
- Leeeewyyyyyyyyyyyyyyyyyyy- słychać było głosy dobiegające z murawy.- Układałeś włosy? Rusz dupsko i do ćwiczeń, jeśli chcesz przegonić Ronaldo!- słychać było głos drugiego trenera Antoniego Pierniczka. Piłkarze ryknęli śmiechem.
- Już idę trenerze.- odpowiedział Lewandowski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz