czwartek, 8 listopada 2012

Rozdział 3

„ Dzielić sekrety
z kimś chciałabym.
Z kimś, kto po prostu
by przy mnie był,
bym zobaczyła świat,
którego nie znam wciąż.
i żeby uwolniła mnie
miłość i w dal
porwała mnie.”

   Nina Serafińska wyszła z budynku lotniska im F. Chopina na warszawskim Okęciu. Lot z Londynu opóźnił się o godzinę, ale na parkingu podziemnym czekał na nią ojciec. Wyglądał niezwykle przystojnie w ciemno-szarym garniturze i błękitnej koszuli. Pomimo tego, że zbliżał się do pięćdziesiątki i od dziesięciu lat był wdowcem, kobiety nadal uganiały się za nim.
Nina uśmiechnęła się do swojego rodziciela i padła mu w ramiona.
- Tatku!- wyściskała go serdecznie na co ojciec pogładził ją po ciemnych lokach.
- Kochanie jak minął ci lot?- zapytał z troską.- Martwiłem się, że nie zdążę…
- Nic nie szkodzi i tak mieliśmy opóźnienie w Londynie wyprowadzili jednego pasażera, awanturował się, chyba był pod wpływem narkotyków. No ale nie mówmy o tym, jak sobie radzisz?
Ojciec przybrał pochmurną minę, zabierając walizkę córki i kierując się na parking.
- Skarbie jest źle, nadal siedzi nad nami kurator, musimy pospłacać długi naszych poprzedników, zrobić dokładny audyt a tutaj już trzeba brać się za kolejne mecze eliminacyjne. Z Anglikami zremisowaliśmy, ale to nie jest sukces.- zafrasował się.- Sam bym chętnie potrenował tą drużynę, ale jak wiesz zgodziłem się zostać pierdzistołkiem, ale dzwoniłem do Janka.
Jan Mroczyński, był przyjacielem Adama i jednym z najlepszych szkoleniowców w Europie, właśnie skończył mu się kontrakt z FC Barceloną i postanowił ratować polską reprezentację narodową.
- Janek jest świetnym fachowcem na pewno jakoś sobie poradzicie.- Nina zapięła pas a ojciec płynnie włączył się do ruchu, kierując się do jej nowego mieszkania na Mokotowie.
- Jest jeszcze jeden problem, skarbie.
- Jaki?
- Nasz kapitan…
- Co z nim?- dopytywała się, obserwując zmiany jakie zaszły w Warszawie, odkąd była tutaj po raz ostatni pięć lat temu na pogrzebie dziadka Emila.
- Miał wypadek pół roku temu na Maderze, potrącił go samochód.
- Poważny?
- Miednica, na szczęście jest młody i zrastała się zadziwiająco szybko. Pięć miesięcy leżenia, teraz rehabilitacja i mógłby próbować wrócić do formy, ale nie chce… Kontaktowałem się też z jego klubem, dwie godziny rozmawiałem z Jurgenem Kloppem, ale Błaszczykowski tam też nie zamierza wrócić. Myślę, że to psychika, podobno żona zdradziła go z Cristianem Ronaldem, dlatego wpadł pod rozpędzony wóz, ale on nie przyjmuje pomocy naszego psychologa, ani tego z Niemiec. Nie chce rozmawiać z nikim o tym wydarzeniu. Przekonywali go wszyscy, kilka razy jeździli do niego przyjaciele z klubu i z reprezentacji ale ucina ten temat. Zaszył się w Truskolasach, wsi pod Częstochową i nie reaguje ani na prośby ani na groźby.
- Przykro mi, ale na pewno jest jakiś sposób żeby mu pomóc.- zauważyła– Bądź dobrej myśli, gdy jutro będę w PZPNie, skontaktuje się z panem Maciejem i razem ustalimy jakiś harmonogram. Zobaczysz tato, Jakub Błaszczykowski wróci do gry albo nie nazywam się Serafińska!
- I to chciałem usłyszeć!- sir Colin zaparkował samochód na parkingu podziemnym w ładnym apartamentowcu, gdzie mieściło się świeżo wyremontowane mieszkanie Niny.

To jest ten moment- uśmiechnęła się dziewczyna, wreszcie ma stuprocentową pewność, że zaczyna nowe życie w swojej pierwszej ojczyźnie.
Pierwszy cel- Doprowadzić owianego ciemnymi chmurami Jakuba Błaszczykowskiego do gry. Przywrócić mu należyte miejsce, jako dowódcy armii biało- czerwonych!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz